Hej dziewczynki. Mam taki dolek, jakis. Zamiast sie cieszyc, caly czas mysle o tym co sie moze stac, kazdy dzien to dla mnie wielki stres, nie wiem od kiedy moge sie spokojnie zrelaksowac, ile jeszcze bedzie duze prawdopodobienstwo straty, slucham swojego organizmu, kazdy skurcz, kazde uklucie rozkladam na czynniki pierwsze. Po tylu latach prob, niemoge chyba uwierzyc, ze moze byc dobrze i obydwoje czekamy na najgorsze.... Nie wiem co robic....