A tak sie zastanawiam a props tego rozdawania zaproszen, o czym ja bede z tymi "nowymi" ciociami i "wujkami" gadac Na oczy ich nie widzialam
U mnie na szczęście jest ten komfort, że ja znam wszystkich z rodziny R a mój R zna wszystkich z mojej wieeeelkiej rodziny
Ja najczęściej jak już nie mam o czym, rozmawiam o pogodzie
I to też jest jakieś wyjście

My chyba wiekszosc bedziemy wysylac zaproszen.. nie wyrobie sie z jezdzeniem
Nawet nie wiesz jakbym tak chciała, tylko tutaj jest taki zwyczaj chodzenia osobiście. Na dolnym śląsku (przynajmniej tam gdzie mieszkałam) nigdy takiego czegos nie było i siem wkurzam nooo
Z naszych spraw slubnych.....
Wczoraj poleciałam do kancelarii po licencję na slub. Całe szczęście nie było proboszcza tylko miły księżulek

Powiedziała, że prosze o licencję to zrobił oczy, bo nie wie o co chodzi, no to sprostowałam że chodzi mi o pozwolenie na slub w innej parafii. Bez słowa wypisał, dał, a jak chciałam zapłacić to powiedział, że nie trzeba nic !!! NIC !!!

Jejku dopytywałam się go ze 3 razy, a szczękę zbierałam jeszcze przez dłuższy czas !!!! Totalne zaskoczenie, bo nie dość że nie psioczył to jeszcze za free !!!! Jupiiiik
A dziś dzwoniłam zapytać o kurs tańca organizowany u nas w Ośrodku Kultury i jest 10 spotkań po 1,5 godz i w tym 5 tańców podstawowych i 5 latynio

Koszt 80 zł/os. Wszystko pieknie ładnie, ale mój R nie da rady bo pracuje.....
W poniedziałek idę na 17.00 na spotkanie z panią która prowadzi kurs i zapytam czy indywidualnie by nas nie wzięła tylko na walca

Trzymać kciukaski pliiis
