Mam dziś wolny dzień, siedzę sobie przed komputerem i nadrabiam zaległości
Wczoraj miałam kolejny koszmar przedślubny, ale taki mega hardcorowy
Śnił mi się ze szczegółami cały ślub w kościele, a było to tak
Podjechaliśmy pod kościół naszym passatem, w którym było tak ciasno, że ledwo się zmieściliśmy, wysiadamy, podchodzi do mnie moja babcia i mówi "Jaka śliczna sukienka", ja patrzę na siebie i widzę, że sukienka jest zupełnie inna niż ta co powinna byc, ale nic nie mówię
Stoimy przed wejściem, nie ma mojej świadkowej, za to podchodzi do nas świadek i mówi, "Sorry rozmyśliłem się, nie mogę byc świadkiem".
Patrzę przed siebie widzę, ze kościół jest wogóle nie przybrany, ktoś z boku mówi, że właśnie przed chwilą panie zabierały wszystkie kwiaty, ktoś podchodzi i daje mi do ręki mój bukiet, którym są zasuszone źdźbła pszenicy przewiązane słomą

w myslach cały czas wygrażam paniom dekoratorkom
Stoimy przed tym wejściem, wychodzi do nas ksiądz ubrany w dżinsy i koszulę, a w rękach niesie tacę z czterema dużymi piwami dla nas i świadków i mówi, ze to na rozluźnienie

, jako, że świadków nie ma, piwa wypija mój M. i po chwili widzę, że jest totalnie ubzdryngolony
Zaczynają grac organy, mamy podchodzic pod ołtarz, a mój M. wyrywa się biegnie do kamerzysty, ciągnie go za koszulę i woła "Gdzie stoisz baranie? Nagrywac nie umiesz?", na co kamerzysta wrzeszczy " Nie ciągnij mnie baranie jak się na nagrywaniu nie znasz"
W końcu docieramy pod ołtarz, nie ma krzeseł, za to stoją dwa rozwalające się taborety, widzę, że nadbiega moja świadkowa w ...różowych majtkach i staniku i pyta "Ładną kreację sobie do Was na wesele kupiłam?"
Zaczyna się msza, ksiądz całą mszę mówi o aborcjii, antykoncepcjii i polityce, a ja w myślach pomstuję nadal na dekoratorki za ten bukiet
Nadchodzi moment przysięgi, ksiądz kładzie przed nami gazetę i mówi "proszę napisac TAK i podpisac się 50 razy" Pytam "Teraz mam się podpisywac 50 razy?, a ksiądz" Nie może pani raz, a jutro pani przyjdzie i podpisze pozostałe 49 razy"
Nakładamy sobie obrączki, mój M. nadal ubzdryngolony, zamiast tradycyjnego " Żono przyjmij tę obrączkę, mówi "Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęscia..." Mówię do niego "Zgłupiałeś?", a on dalej swoje
W końcu ksiądz mówi, " No dobra idźcie już, bo miałem już dzisiaj trzy sluby, jeszcze dwa i będę tak pijany, że do domu nie dojdę"
Na co mój M. odwraca się od ołtarza i już biegnie przed kosciół zapalic, a ja biegnę za nim, goście obsypują mnie złotówkami i różowymi guzikami
No i w końcu się obudziłam
Mówię Wam im bliżej ślubu, tym lepsze sny
