Monik

wiem, że jest Ci bardzo trudno...
I mimo, że chodzi "tylko" o włosy, to ciezka sytuacja - bo dotyczy osoby, tak ważnej, którą bardzo kochasz...
Trudno tu cokolwiek powiedzieć na pocieszenie...

Będę Was wspierać dobrymi myślami
Wiesz, ja mam przyjaciółkę. Jest w naszym wieku.
Znamy się od prawie 6 lat, przyjaźnimy od 5. Studiowałysmy razem.
Ania to świetna dziewczyna. Pogodna, wesoła, zawsze gotowa by pomóc, dąży do swoich celów, chociaż wiele przeszkód napotyka... A jaką ma intuicję!!

To taka dobra dusza.
Niedawno, w lipcu, wyszła za mąż. 10 stycznia urodziła córeczkę. Ma wspaniałą rodzinę

Układa jej się bardzo dobrze.
I wszystko byłoby super, gdyby nie jeden "mały" problem...
Ania nie ma włosów.
Wypadły jej, gdy miała 8 lat. Nie wiadomo dlaczego, przyczyny nie są znane, chociaz leczyła sie już w tylu miejscach, że samej jej cieżko zliczyć. Diagnozy nie ma.
Od dzieciństwa nosi perukę.
Ania jest z tym pogodzona. Martwi sie tylko, żeby Karolinka, ich córeczka, nie odziedziczyła tego po niej...
Po co Ci to piszę...?
Nie wiem w sumie...
Może po to, żeby Ci pokazać, że można z tym normalnie żyć... Choć wiem, potrzeba czasu na przywyknięcie do choroby.
Ale ja mam nadzieje, że to się cofnie Monik

Że wszystko dobrze sie skończy. Że choroba pójdzie precz!!
Będę trzymać kciuki i codziennie rozmawiać o tym z Tym Kimś na Górze

On przecież potrafi pomóc we wszystkim
