Co u nas?
Jakoś leci...
Mała jest marudna...bardzo...
I to nawet nie ze względu na to ,że ją boli ,bo fika jak stara

Ale przez tą całą sytuację zrobiła się strasznie rozkapryszona i chimeryczna.
Jak ma gorszy dzień ,to nie idzie z nią wytrzymać.
Nic nie idzie jej wytłumaczyć ,szybko się denerwuje...
Odliczam dni do piątku...
Mam nadzieję ,że lekarz dotrzyma słowa i założy jej ten gips do kolan...
Mała już w tym próbuje wstawać...
Buja nogami u góry,przekręca się na boki i na brzuch.
Wczoraj nawet zaczynała jeździć na tyłku

Jak założą jej krótszy gips to Młoda dużo odżyje...
Poza tym,jak ma lepszy dzień

, to powtarza coraz więcej słów.
Bardzo chętnie wyłapuje nowe słówka ,które do niej mówimy i powtarza na tyle ile potrafi

Na przykład telefon to jest "efon" teraz mi uleciało z głowy

Ale najlepiej jak mówi do kota "Lelon"

mam ubaw po pachy

Oprócz tego "czyta" sama książeczki i "liczy" pieniążki kończąc na DZIESIĘĆ

(cudzysłowy nie bez powodu użyte

)
Jest bardzo mądra dziewczyna...czasem aż za

ale straaaasznie nerwowa i uparta

W szpitalu jak byłyśmy zawsze reagowała na "swoją" karetkę ,którą jechałyśmy. Inne ją nie ruszały ,a ta tak. A nie różniła się niczym zwyczajnym.
Cioci opowiedziała co robimy jak ją myjemy (w szpitalu).
Że pod prysznicem tata myje nogi, mama "ee" ,a "Asia"- bo tak według Gosi ma na imię

, myju-myju...

Naprawdę dużo zapamiętuje

A tak poza tym...pan właśnie wstawia mi drzwi wejściowe,bo tamte już wołały o pomstę do nieba...
Ja próbuję się zabrać o ten wniosek 500 + ,ale coś mi nie idzie...muszę spiąć pośla*y ,bo zaraz mi termin ucieknie...

O 9 rano ciocia zabiera mi Gosię ,potem Mała idzie na spanie do dziadków ,a ja mam wolne...i sprzątam....
Generalne porządki...zero sentymentów.
I codziennie dwa wielkie worki do śmieci

jestem z siebie dumna

No to tyle u nas

Witam Marta (?) . rozsiądź się wygodnie