Dzięki dziewczyny.
Nawet nie wiecie ile Wasze słowa i wsparcie pomagają.
Operacja poszła wyjątkowo szybko,przez co byłam pewna ,że Mała będzie miała zrobioną tylko jedną nogę.
A tu taki szok...dwie...
Nawet nie wiecie jaki kamień spadł mi z serca....
Nie wyobrażam sobie przechodzić przez to kolejny raz.
Od wczoraj wisiała nad nią wizja jednej nogi....anestezjolog też mówił o jednej...
A dziś...na obchodzie,sam dyrektor szpitala mówił ,że zaczną od prawej nogi i postarają się zrobić dwie.
Wychodzi na to ,że musieli operować we dwójkę ,bo po niecałych dwóch godzinach brali kolejną dziewczynkę ,więc Gosia musiała być już na wybudzeniu.
Nawet nie wiecie jak się wtedy denerwowałam....
Brak powrotu Małgosi mógł wtedy znaczyć albo to ,że robią jednak dwie nogi albo,nie daj Boże, coś się dzieje.
Na szczęście wszystko poszło ok...
Wszyscy się dziś denerwowali.
Nawet moja mama,która jest w domu,dziś płakała ,a ona NIGDY,NIGDY nie płacze.
Dziadki ,moim rodzice oczywiście, tak już za Małgosią tęsknią....
Wszyscy się o nią pytają.
Sąsiedzi u rodziców,sąsiedzi u nas...znajomi,nieznajomi....naprawdę wszyscy,mam nadzieje,szczerze się martwią.
Na oddziale wszyscy się pytają jak Małgosia ,bo to ich oddziałowa maskotka

Ale mamy już z głowy..teraz już będzie tylko lepiej,mam nadzieję....
Małgosia przeszła straszny szok po operacji....
Myślę ,że z tego względu nie mogła się uspokoić ,bo przecież trzymało ją jeszcze znieczulenie z operacji....
Dobrze ,że D. jest z nami ,bo tylko tata mógł z nią siedzieć.
Jego ciągle wołała i w ogóle...
Biedny D. ,ale co zrobić...
Teraz D. odsypia i na nockę idzie...
Ja gotuję Małgosi zupkę jarzynową na jutro żeby zjadła coś ze smakiem.
A dziś wieczorem mam w planach zrobić jej bułeczkę z mleczkiem,mam nadzieję ,że będę już mogła...
Niedawno się obudziła i niby ma lepszy humor.
Dzwoniła do mnie i nawet się śmiała

Jak już będzie można ją na ręce wziąć,wózkiem pojedździć to już będzie lżej.
Gosia już po operacji fikała nóżkami ,także myślę ,że da radę.
Jest dzielna i baaaaardzo mądra.