Wróciłam...jestem zła i załamana!!
Zła bo - umówiłam się na podapisanie umowy na hospitalizacje - i po pierwsze już na pierwszej stronie umowy błąd - termin hospitalizacji 19-22 maja. A ja mam termin na 9! A co jak urodze wcześniej?

? No to zmienią mi pierwszą strone...Ok. Ide dalej - kosztorys, miało być ok 800pln a na umowie - 1610pln!

Dwa razy tyle...no oczywiście Pani nic nie wie bo to kierownik szykował....blablabla. Więc umowy nie podpisałam, jutro ma dzwonić do mnie kierownik i wyjaśnić całą sprawe. Odechciewa mi się tej ich umowy! Niby ta cena im wyszła z tego że za jedynke musze zapłacić 600pln za 4 dni pobytu. Ale położna w szpitalu wyrażnie mi powiedziała że jeżeli trafi do nich inna pacjentka Medicover to ląduje w tym samym pokoju bo mają tylko JEDEN o podwyższonym standarcie! Więc ja mma wybulić 600pln za to że mi kogoś dołożą? A jak ja przyjade a pokój będzie zajęty - przez inna pacjentke?? Normalnie szlag mnie trafił!
Załamana - bo odebrałam wyniki! Hemoglobina spada drastycznie - czyli z anemią coraz gorzej. W styczniu było 11,6 w lutym 11,2 a teraz 10,5. Gin mnie zabije! Do tego znó mam chyba infekcje bo w moczu skoczyły Leukocyty. Było 2-3 w lutym a jest 12-14. Normalnie padaczka...
A na domiar wszystkiego M poszedł na piwo. W sypialni syf - bo panowie w końcu sięzlitowali i wywiercili mi te dziurki na karnisz (i nawet go powiesili) ale jeszcze trzeba materiał nałożyć - M obiecał że jak wróci z piwka to to razem zrobimy! Ciekawe w jakim stanie wróci. I kiedy! nawet łóżko stoi na środku pokoju, dywany pozwijane, odkurzacz rozwalony. Ręce opadają...