Rodzina pojechała.... i troche smutno. Bo niby upierdliwi ale w końcu rodzice....
podsumowując weekend:
- okulary nie kupione bo moje morale nie zniosłyby świadomości że mam na nosie oprawke za 1000pln lus szkla za 500, nawet jeżeli kupiliby mi to rodzice. Więc ustaliliśy że najwyżej po porodze siętym zajme, albo w świeta bo mają przyjechać jakoś.
- zapadła decyzja że musimy natychmiast zrobić sobie nowe drzwi wejściowe - tzn stare obićblachą i skórą i uzbroić w nowe zamki itd, bo te które są to nie jest żadne zabezpieczenie....
- mam zamówić rolety do sypialni i olac temat karnisza narazie dopóki nie będize pewności że młoda nie ma alergii na kurz naprzykład. Więc rano zamawiam roletki.
Jutro rano ide na badania - krew i mocz - a potem znów kibluje z robolami.....

I jeszcze tak przez 4-5 dni!!!!
W czwartek mam gina - zobaczymy Tosieńke kolejny raz
Acha, we wtorek ide podpisać umowe na hospitalizacje i będę mogłą spokojnie rodzić w tym wybranym szpitalu mając zapewnione super warunki.
To chyba tyle.....
A NIE! ZACZEŁAM 34 TYDZIEŃ!!!!
I zrobie zaraz fotki ubranek dla Tosi
