niby tak, ale u nas do wieku jakiś 15 miesięcy nie było to wykonalne, bo wiele razy nie zjadła obiadu, albo 3-4 łyżeczki, a raczej gryzy czegoś do rączki i nie chciała więcej. Przy ponownym proponowaniu jeszcze większa złość... a za jakieś pół godziny płacz na mleko. W momencie kiedy chciała mleko za nic nie zjadła by nic innego, gdybym próbowała dawać, wrzask jeszcze się nasilał. Jak już była bardzo głodna, to tylko mlekiem mogła się nasycić... stopniowo próbowałam to ograniczać i doszliśmy już do jakiegoś sensownego poziomu porcji mleka dziennie.. ale co jakiś czas był "skok" kilkudniowy, że znowu było tylko mleko i mleko... Teraz pije 2 razy dziennie (ok. 120 - 150 ml na II śniadanie i wieczorem ok 200), a i tak nie je obiadów tyle ile powinna, albo nie je wcale...
Słodyczy jej nie daje... nawet cukru w żadnej innej postaci. Czasem dostawała biszkopta, jakiegoś petit-beure, ale teraz już i to wykluczyłam, żeby jadła obiad. Czasem popołudniu dostanie krakersa (z takich lekkosolonych).
No i już się nie przejmuję, robie co mogę. Staram się wprowadzać rytuał, że zasiada do tego obiadu codziennie, a zje ile zje... jak już odchodzi i nie chce więcej, to nie będę wciskać, a że owoc albo warzywo (potrafi zjeść cały pomidor) zjada po obiedzie ostatnio to to mnie cieszy, bo było tak, że nic nie chciała. A wiem, ze jest głodna. Ostatnio też tak prawie nic na obiad nie zjadła, potem nic nic chciała, nawet po drodze na spacerze... potem kąpała się w morzu, ok. godziny 19 przybiegła i nagle woła "mama ammmm". Dostała kawałek rogala i wcinała jakby 3 dni nie jadła... ale tak ugryzła z 4 razy i koniec. Byle pierwszy głód nasycić.
Ona sporo waży, więc może tylko tyle potrzebuje. Nie będę wciskać, żeby czasem jej nie utuczyć. Warzywa jakieś je, trochę mięska skubnie... zawsze coś, a może w końcu samo to się unormuje.