A moja jest na etapie Georga... i to z płytki CD, normalnie leci codziennie... masakra...
Mi kiedyś odnośnie słodyczy utkwiło w głowie co mówiła wychowawczyni: jak mają np. urodzinki w żłobku, to od razu widać które dzieci podchodzą do tematu słodyczy normalnie, a które mają zakaz albo inne fanaberie. te drugie napychają sobie buzie, kieszenie, wszystko co się da, żeby jak najwięcej zgarnąć.... a te pierwsze podejdą, wezmą cukierka i idą się bawić.
Wszystko dla ludzi, niektóre rzeczy z umiarem, u nas okropne kulki są ogólnodostępne i traktuje je bardziej jako słodka przekąska niż posiłek (na pewno lepiej niż cukierki czy chipsy albo inne śmieci). Raz w tygodniu fryty z piekarnika.
Wiadomo warto czytać etykiety i sprawdzać.
Ps. A w ogóle to wczoraj dziadek kupił ciastko... miało być czekoladowe, okazało się czekoladowo - rumowe, na szczęście nie podeszło Patrycji

no ale co miałam zrobić, przeca mu głowy nie urwę, gorzej by było jakby smakowało i by wylądowało w koszu...