skąd pytanie?
Ja moje dzieci uczę,że z czyjegoś domu, nie wolno nic wynosić
Zabawkami bawimy się u kogoś i jak wychodzimy je zostwiaamy.Bo to nie są nasze zabawki i nie można sobie wziąc do domu, bo Ja chcę, bo mi się podoba.
I uważam,że w takim wypadku, to obowiązuje w dwie strony.Nikt również nie wynosi Marcelowi zabawek.
w tym miesiącu przewinęły się przez nasz dom różne dzieci.Była dziewczynka, która wychodząc,pyta się czy może sobie wziać zabawkę do domu.Na co Ja jako wyrodna matka,mówię,że nie wolno wynosić zabawek. 3 dni temu był u Marcela kolega, z którym chodzi do przedszkola.Wychodząc, chce sobie wziać zabawkę.
Wczoraj był u Marcela kolejny kolega, wychodząc on chce sobie lego wziąć do domu
Czy Ja mam potem robić listę, co kto wziął?i potem łazić za tym,żeby oddali.Bo nie wiem, kiedy się zobaczą?
A jak mam tłumaczyć Marcelowi,że on nie może brać cudzych zabawek, a z jego domu inne dzieci mogą coś zabrać?
bo wczoraj się mnie zapytał:A Kacper nie zabierze mi tej zabawki?Bo Ja będę płakał...
-nie.Nie zabierze.Bo nie wolno żadnych zabawek wynosić od kogoś z domu.Jak idziesz do kolegi, to się u niego bawisz.A jak juz idziesz do domu, to zabawki tam zostają.Bo są tego chłopca.
i głupio się czasem czuję, jak muszę odmawiać czyjemuś dziecku. Bo Ja mam takie zasady
znaczy się,że jestem chytra...?