oponko ja inhalator kupiłam równo rok temu. Zuzia miała 3,5 roku, a Agacia - pół roczku.
I jak Zuzia, któa jest mega wrażliwa na hałasy typu, wiercenie, z trudem przekonałą się do inhalatora to Agatka polubiła go od samego poczatku. Z Zuzia mam ten problem, że ona boi się wszelkich nowosci, wszelkich "zabiegów" dotyczacych jej ciała. Nie chciała nawet inhalować się nad zaparzonymi ziołami...małymi kroczkami do niej jakos dotarłam; troche widziałą jak ja sobie i Agatusi robiłam inhalacje, troche siedziała u mnie na kolanach, troche lekki szantarzyk "włączę Ci baje ale bedziesz się inhalować", za grzeczną inhalacje dostała jakąś nagrode i jakos poszło. I tak jak Lila pisze inhalujemy je przystawiająć końcówke do nosa. Teraz jest o tyle lepiej, że tą końcówke dadza sobie wsadzic do buzi.
Inhalator buczy, jest głośny. Ale do tego odgłosu można się przyzwyczaić. Czasem jak inhalowalismy w nocy Zuzie to przykrywalismy go jaśkiem....ale to w w yjatkowych sytułacjach. A pomimo, że on jest głośny to jednak moje gwiazdy potrafia przy nim zasnąć.
Ja inhaluje głónie solą fizjologiczną i berodualem, który to przepisuje mi lekarka. A przepisuje bo u nas ciagle przedszkolne katarki i kaszelki panuja. Ostatnio Agatka miała przepisany mucosolvan...ale nie zdołałam go jeszcze wypróbować.