Oponka...no to nie fajnie...
To ja Ci zaraz przedstawię drugą wesołą stronę...kochające dziadki - moi rodzice - czytaj mój ojciec, bo moja mama w opiece nad Ewką ogranicza się do pytania "Kochasz babcię?" i generalnie nic przy niej nie zrobi, wszystko jest na głowie dziadka.
Dziadek tak kocha, że się opisać nie da. Opiekować się zawsze chce, nawet przez kilka dni, pomimo, że pracuje (ale jest już emerytem, zatem pracę może sobie z opieką nad Ewa pogodzić - czyli zostawia z nią babcię, a babcią włącza bajkę).
Ale...Ewa majta nimi jak chce...
I tak np...dzwonie ostatnio pytam się co i jak...
- Jesteśmy na spacerze...Ewa ma pieluszkę. Wiesz założyłem, żeby mieć spokój i nie musieć wysadzać.
- Tato, to nie o to chodzi, że TY masz mieć spokój, ale ona ma się uczyć wołać na spacerze też. Bo TY masz spokój, ale ja mam pod górę potem.
Ok...tato zrozumiał. Po jednym zdaniu nie było tematu...
Ale oto dziecko wraca po dniach 4...nie kąpane...a pal sześć...ale nie podmyte. Zdjęłam majtasy...nachylam się...niucham i czuję mocz jak od bezdomnego na izbie przyjęć. Majty też walą jak stąd nad Wisłę...
Szczało dziadkom regularnie w gacie...bo tak...dobra nie wiem czyja to wina. Regersy w rozwoju to norma - dajmy na to ma akurat regres.
Oczywiście moja mama poinstruowała mojego tatę, że po takim dziecku, to prać nie trzeba ...wystarczy UWAGA ....przepłukać...i biedny ojciec płukał...sama rączką nie ruszyła...nie pomogła...
A czemu dziecko nie kąpane...bo uwaga...nie chciało...Ale jak dzwoniłam to mnie poinformował, że wykąpie (sam bez mojego pytania)...więc myślałam, że wykąpał.
Nie podmyte...no bo też się pewnie darło...
Bo dziadek by chciał żeby ona powiedziała, że chce się kąpać, tak jak powie, że chce bajkę czy jeść...
Mój ojciec nigdy się mną nie zajmował, pojęcia o tym nie ma. Wiem, że stara się jak może. I ja to doceniam.
Ale...no do licha są granice.
Wina jest pół na pół i jego i mamy. Zresztą do mamy też się podobno nie odzywał. Zatem kazałam im się dogadać. Albo mama raczy się zaangażować, albo koniec odwiedzin dłuższych jak jedno nocowanie (jeden dzień bez mycia przeżyje).
Dzięki Bogu znowu sika do nocnika...ale, że niania mi w środę omal nie osiwiała, to się wcale nie dziwię...
PS...dałam im oczywiście więcej jak jedne gacie...