Nie, jej dzieci jeszcze nie wyszły, dlatego nie chciała odjechać od razu, dopiero po tym, jak powiedziałam, że zadzwoniłam na policję szybko chciała odjechać, i to nie tak, że ja jej odjazd blokowałam, ja po prostu tam stałam, przy śmietniku, na chodniku. Jakby ona wycofała, ja miałabym przejście i bym poszła, a ona zaczęła jechać na mnie, pchając wózek autem i zmuszając mnie do wycofywania się, żeby mogła sobie zawrócić podjeżdzając do przodu. Oczywiście że się cofałam, no jak mogłam siłą swojego ciała zatrzymać auto

. Po prostu nie zeszłam z drogi ot tak, bo jaśnie pani nie znała biegu wstecznego. Mam wrażenie, że ona złośliwie jechała na mnie własnie, bo mogła wycofać. Japcio ona miała inną drogę - mogła pojechać do tyłu albo do przodu, ja nie miałam wyjścia,nie mogłam przejść, dopóki ona nie odjechała, a ona zmusiła mnie do cofania się. I ja nie stałam i i "nie pozwalałam,żeby pchała wózek", tylko ona w takim tempie to robiła, że auto dotykało wózka i siłą napędową zmuszała mnie do cofania się. Żeby szybciej mogła zwiać, bo bała się przyjazdu policji.
Japcio, ja nie wiedziałam za ile ta pani przyjdzie, stałam przed samym przedszkolem, o prawie 15 minutach zorientowałam się, jak upłynęły. No właśnie nie dało się objechać, bo to jest taka zatoczka, ulica z miejscami postojowymi i rodzice stali na każdym miejscu wzdłuż ulicy, bo przeszłam się, no między samochodami nie przejedziesz wózkiem. To taki moment, gdy wszyscy odbierają dzieci ze szkoly i przedszkola. Japcio, dziękuję, że wyraziłaś swoje zdanie, wg mnie myślisz tymi samymi kategoriami, co ta kobieta, że ona miała prawo tak stanąć, a inni niech kombinują. Nie piszę tego złośliwie, bez obrazy

Niestety mam tylko zdjęcie, filmu nie, żałuję, ale wszystko działo się tak szybko. Tak jak Japcio tez mam lusterko z rejestratorem w aucie i nie raz mi się już przydało. Może na szkole jest monitoring, bo to prywatna, no i jest świadek - tak jak Wam pisałam, który po uświadomieniu,że będzie musiał zeznawać kategorycznie zabronił podawania danych.
Japcio, o to chodzi, że sprawa nie zostałaby umorzona, bo jakbym podała świadka to on nie może skłamać przed sądem i baba została by skazana na mandat, tak mi powiedział naczelnik. To idzie do sądu, który zajmuje się takimi rzeczami właśnie, i tam sprawy nie ciągną się latami. Zgłoszenie sprawy było przez telefon, ale ponieważ policja nie zdążyła zanim baba odjechała, wezwali mnie na komendę, bo dzwoniłam drugi raz, że już pojechała. I zgłosić takie coś mogę w każdym momencie.
Pytałam Was o zdanie, bo byłam ciekawa, wszyscy mi radzą, żebym poszła, dopóki nie zapytam, czy w sytuacji, czy zeznawali by jako świadkowie w takiej sytuacji, każdy mówi, że a nie, po sądach chodzić to nie. Podjęłam decyzję, że nie złożę doniesienia, choć nie czuję się z tym dobrze. Wierzę, że życie ją ukarze, przecież wszytko do nas wraca.
A w naklejki się uzbroję
