Monika, u nas to samo. Odkąd jest świadomy, jak zwracać na siebie uwagę, co chwila go coś boli. Głównie nóżka jedna lub druga, albo brzuszek. Zaczęło się jeszcze przed porodem, ale jak w ciąży byłam i rzeczywiście nie byłam dla niego w pełni dyspozycyjna. Trochę porobiłam mu badań, był nawet w szpitalu z mężem, bo ciągle crp było podwyższone, ale w końcu spadło samoistnie. Zaufałam pediatrze, że nie ma sensu póki co robić prześwietleń itp, bo to ewidentnie na tle psychologicznym, że tak to nazwę. Zauważyłam, że często narzeka na coś, jak się nudzi - jak ma dzień wypełniony po brzegi atrakcjami, to nic go nie boli. Łapię go też, że najpierw mówi, że boli go jedna, za pół godziny druga, jak się czymś zajmiemy i poprawia mu się humor, już nic go nie boli. Ale masz rację, bardzo to stresujące.