Anulla to czekam na priv

Milcia, coś Ty!? Jaki wstyd?

Dokładnie tak jak mówi Marta - leworęczność nie jest zaburzeniem, w ogóle lewostronność. Jest po prostu czymś mniej spotykanym. Tu chodzi właśnie o krzyżowanie się. I broń Boże nie należy przestawiać dziecka lewostronnego na prawo, czyli nie zmuszać do pisania prawą ręką, kopania piłki prawą nogą itd., jeśli jest stwierdzona lewostronność. Co innego jeśli maluch robi różne rzeczy "na przemian" - czasem lewą a czasem prawą rączką/nogą/okiem...
Haniu, co do pozniejszego rozwoju mowy to nie slyszalam o tym, ale ja juz w sumie wypadlam z tematu, wiec tylko mam nadzieje, ze trafilas do specjalisty.
Ps. Jesli moge tylko cos doradzic to wybralabym sie do psychologa, takiego pracujacymi z maluchami i najlepiej wcale nie mlodego, tylko doswiadczonego 
Ja też do tej pory nie słyszałam (a może na studiach słyszałam, ale zapomniałam

), że może mieć to coś wspólnego z mową. Jak się okazuje - może. Logopeda nie miała wątpliwości. W artykule który wkleiłam też jest o tym mowa
"Oprócz zjawiska dominacji jednorodnej , prawostronnej i lewostronnej, występuje też dominacja skrzyżowana (np. lewe oko, prawa ręka i prawa noga) oraz nieustalona (np. prawe oko, prawa i lewa ręka oraz lewa noga Bywają na przykład dzieci leworęczne, lewooczne i prawonożne itd.
Dominacja skrzyżowana, osłabiona oraz zmienna wiąże się o wiele częściej z różnego typu zaburzeniami niż występująca na tle ogólnej lewostronności dziecka wyraźna leworęczność. Długo utrzymujący się brak dominacji stronnej (oburęczność) ma bardzo negatywny wpływ na proces rozwoju mowy, a potem na naukę czytania i pisania "Do psychologa chodzimy co jakiś czas odkąd Tymek skończył 10 miesięcy. "Przewinęło" nam się paru, a teraz mamy na stałe kontakt w żłobku z fajną babeczką. Nie jest to terapia indywidualna, ale przychodzi na 2 godziny raz w tygodniu i "obserwuje" dzieciaki. Gdyby Tymek "nadawał się" do terapii to z pewnością by go zwerbowała

Ja mam z nią trochę "głębszy" kontakt niż przeciętny rodzic dlatego, że teraz to moja koleżanka z pracy

Co do kapciuszków - moim zdaniem lepsze są skarpetki z abs niż te skarpeto-kapcie ze skórką jako podeszwą. Mieliśmy i jedno i drugie. Z kapcio-skarpet korzystaliśmy bardzo krótko, bo po pierwsze zjeżdżały

tym samym z przodu stópki robił się "flak" i Młody się potykał

Po drugie - ślizgał się w tym (mimo że skóra). No i po trzecie - moim zdaniem stopa w skarpetce, nawet takiej z abs-em, lepiej czuje podłoże i lepiej pracuje, bo jednak materiał jest cieńszy niż ta skórzana podeszwa
