Nie było mnie trochę na forum, jakoś weny brakowało i nagle okazalo się, że mam dużo więcej czasu na wszystko.

Chyba takie przerwy muszę sobie częściej robić.
Ale sporo się u nas działo ostatnio.
Wizyta w zoo była bardzo udana. Ostatecznie jednak nie pojechaliśmy do Berlina tylko do Ueckermunde, ale i tak było świetnie. Julianka zachwycona lwami, małpkami, wilkami, za to bała się osiołków.

Za nic nie chciała podejść do ich wybiegu. No w koncu taki osioł wygląda dużo straszniej niż wielki lew.

Z wycieczki byliśmy bardzo zadowoleni i na pewno wybierzemy się tam znów, ale tym razem jak już będzie trochę cieplej, bo nieźle wtedy zmarźliśmy.
Następnego dnia, przed basenem, chcieliśmy wpaść na chwilę do Media Markt i na parkingu tak niefortunnie się potknęłam, że się przewróciłam i mocno obiłam sobie kolano. Bolała strasznie, myślałam że nie wstanę, a łzy leciały mi ciurkiem. Efekt tego - MEGA siniak na całe kolano, który do tej pory "zdobi" moją nogę. Ale i tak najważniejsze, że skończyło się to tylko tak, bo mogłam przecież upaść na brzuch.
A tak w ogóle to cały tydzień spędziłyśmy z Julianką w Szcz., bo mężuś wyjechał na targi do Niemiec i stwierdziłam, że nie będę siedzieć sama na wiosce i przyjechałyśmy do naszego szczecińskiego mieszkanka. Miałam nadzieję na jakieś towarzyskie spotkanka, ale dopadło mnie takie zapalenie krtani, że całkiem straciłam głos i starałam się w ogóle nie wychodzić z domu, żeby się wykurować. Jest już lepiej, ale chrypię do tej pory. A że siedziałam w domu to pierwszy raz w życiu zrobiłam ciasto na pierniczki, które sobie teraz leżakuje. Bo jak zobaczyłam, że połowa dziewczyn z forum robi to ciasto, to stwierdziłam, że też spróbuję. Bardzo jestem ciekawa, jak pierniczki będą smakować.
Nadgoniłam też trochę sprawy prezentowe. Strony typu groupon są rewelacyjne i fajne okazje można tam znaleźć.
Jak trochę wydobrzałam, to wybrałam się na zakupy, bo płaszcz zimowy z zeszłego roku niestety nie dopina mi się na brzuchu. Chcialam kupić sobie coś ciepłego, ale nie chciałam tracić majątku na jednosezonowy ubiór. Udało mi się znaleźć świetny płaszcz w c&a przeceniony z 200 zł na 79 zł. płaszczyk świetny, cieplutki i co najważniejsze rozwojowy. Nawet jeżeli brzuch mi jeszcze dużo urośnie, to bez problemu się tam zmieści, a mimo tego płaszcz nie wygląda jak namiot.

A z racji tego, że mężusia nie było, sobotni basen Julianka zaliczyła pierwszy raz z dziadziusiem. Dziadziuś sobie świetnie poradził i Julianka była zadowolona z zajęć. I poznałam naszą forumową Maję i jej Lilę, ale że ciągle jeszcze byłam mocno zachrypnięta, to nie byłam zbyt towarzyska i zamieniłyśmy dosłownie dwa zdania. Może następnym razem uda mi się lepiej wypaść.

A w poniedziałek, po powrocie mężusia, byliśmy na kontroli u gina. Synek jest w dalszym ciągu synkiem i już na pewno nic tego faktu nie zmieni, bo jedyne co pokazywał bez krępacji, to były jajka.

Buźki nie chciał pokazać za nic, rączkami i nóżkami wciąż machał i ciężko było cokolwiek pomierzyć.

Ale w końcu się udało. Młody waży 610 g i wszystko jest w porządku.

Następna wizyta tuż przed świętami.
Umówilam się też z Beatą K., naszą ostatnią fotografką, na świąteczną sesję zdjęciową. Umówiłyśmy się na 17 grudnia, już wtedy pewnie będziemy mieć choinkę i na pewno uda się zrobić jakieś fajne świąteczne zdjęcia. Oby tylko naszej wiochy nie zasypało, bo wtedy Beata nie dojedzie.

A niestety zdarza się, że po opadach śniegu przez parę dni z naszej wiochy można wyjechać tylko ciągnikiem.
Czwartek, piątek i być może sobotę znów spędzamy w Szcz. I tak się zastanawiam czy nie wybrać się z Julianką do fryzjera. Chodziłoby mi tylko o podcięcie grzywki, bo już zaczyna jej wchodzić do oczu, ale sama tego wyzwania nie podejmę.

Idę ponadrabiać wątki na forum. Trochę się tego nazbierało przez te parę dni.
