Znów zaginęłam na trochę, ale to za sprawą naszego nowego członka rodziny.
Rasowy golden retriever. Imię z rodowodu Dirty Harry, w domu wołany Harry. Mały rozrabiaka, ale szalenie inteligentny. Można powiedzieć, że obecnie mam dwójkę dzieci w domu.

W czerwcu mamy zamiar wybrać się z nim już na pierwszą wystawę, mam nadzieję, że nic nam tych planów nie pokrzyżuje.
A teraz parę obiecanych zdjęć z roczku:
Zwróćcie uwagę na nasze koszulki (niestety trochę słabo widać). Fajny prezencik od chrzestnej i jej męża:

Dmuchamy świeczkę.

Kluczyki od samochodu jednak najfajniejsze:
Tak poza tym, to Julianka już coraz częściej chodzi sama. Nie są to jeszcze wielkie odległości, ale robi się już coraz śmielsza. Jeszcze trochę i będzie smigać jak szalona.

Gada jak najęta, baaaardzo dużo rozumie i kojarzy. Wyłapuje nawet znajome dla niej słowa gdy rozmawiam z kimś innym, a ona niby rozmową zainteresowana nie jest. Na przykład opowiadałam ostatnio mamie, że Julianka za każdym razem woła już kupkę na nocnik, a Julianka w tym momencie spojrzała na nas i powiedziała: "e-e?", albo opowiadam komuś o Harrym, a Julianka za każdym razem gdy usłyszy słowo piesek mówi "hau, hau". Znajome dla niej słowa przekłada na swój język.

A wracając do urodzinowego torta i niewypału jakim był. Na drugi dzień po imprezie, w niedzielę, zadzwoniła do nas pani z tej cukierni, w której go zamówiliśmy (Radisson) i powiedziała, że rozmawiała z szefem i w ramach przeprosin otrzymamy od nich za darmo jakiego chcemy małego torta, do odbioru w ciągu miesiąca. Fajny gest, widać było, że nas nie olali i przejęli się awanturą, jaką zrobił im mój mąż przez telefon. Co się nawkurzałam na nich, to moje, ale i tak uważam, że gest miły, bo niejedna firma zlałaby nas kompletnie.
Uciekam, bo własnie słyszę, że Julianka się obudziła.
za duże fotki !!!!!!!