Nie uwierzycie...
Wysłałam zgłoszenie Natalki do przedszkola koło nas. Rekrutacja była od 1 marca, ja wysłałam zgłoszenie dokładnie 8:08. Myślałam, że spoko, pewnie się dostanie bo to przecież pierwszy dzień i co? Dziś dostaję maila że Natalka jest na liście rezerwowej

Normalnie szczęka mi opadła...
Dzwonię i się pytam jak to możliwe i się dowiaduje: jest miejsc 20 (teoretycznie, ale o tym na końcu), 13 dzieci przechodzi ze żłobka, 6 dzieci to rodzeństwo osób chodzących i ostatnie miejsce dostała osoba, która wysłała podanie o 8:00. Tak więc Natalka jest pierwsza na liście rezerwowej.
Ale - jest jeszcze 3 dzieci ze żłobka, których rodzice złożyli podanie do przedszkola państwowego, więc jakby się nie dostali tam, to ona trzyma miejsce dla nich u siebie, więc wtedy 23 dzieci w grupie, ale jeżeli się dostaną to wtedy miejsce Natalka napewno ma.
Także w ostateczności będzie wiadomo pod koniec kwietnia.
Tak czy siak muszę złożyć jeszcze podanie do państwowego przedszkola u nas na osiedlu, bo chcę mieć już przedszkole pod nosem, bo tak codziennie pakować się do samochodu i jeździć to trochę męczące jest. A pod nosem to wiadomo - mały w wózek i jedziemy.