Nie wiem czy robicie babki, ja do tej pory nie robilam, ale w sobote mialam niespodziewanych gosci a do sklepu mi sie isc nie chcialo, wiec zrobilam ciasto z tego co mialam w domu

Wyszlo pyszne, super wilgotne i zostalo mi kilka kawalkow i koncze je powolutku i dalej jest swieze jak pierwszego dnia.
250 g maki
250 g cukru (dalabym mniej, nawet polowe, tak zrobie nastepnym razem)
200 g masla (nie mialam, wiec w zamian dalam pol szklanki oleju)
4 jajka
1,5 lyzeczki proszku do pieczenia
Skorka otarta z cytryny, naturalnie nie mialam calej to dalam tyle ile mialam i dolozylam z mandarynki

dolalam tez ciupke soku z cytryny.
Ciasto wyszlo mi zbyt geste, bo za malo bylo tøuszczu wiec dopelnilam jogurtem, na oko i w tym chyba tkwi sekret...
Odzielic zoltka od bialek, zoltka ubic na bialo z cukrem, dolozyc skorki i sok, make i proszek, olej, dolozyc kilka lyzek jogurtu, zeby konsystencja przypominala gesty budyn. Bialka ubic na sztywno. Wymieszac powoli z pozostalymi skladnikami i do piekarnika na wysmarowanej blaszce, mam babkowa, bez komina. Pieklam 1 h 20 min w 180*. Mysle ze jezeli macie z kominem to wystarczy z 50 minut.