Rety, jak mnie dzisiaj wszystko boli... Nie wiem jak ja spałam, chyba przez sen gimnastykę uprawiałam jakąś, bo normalnie czuję każde ścięgno, a przynajmniej tak mi się wydaje

A tyle rzeczy mam dziś do załatwienia...Na 11.30 muszę na uniwerek pojechać po wpis, potem zakupki i obiad dla mnie (K jest w Bydgoszczy i wróci wieczorem) jakiś kupić- gotowy, bo w ogóle nie mam ochoty samodzielnie gotować. Muszę kupić książki na które poluję i takie malusie ogrodniczki sztruksowe z dinozaurem dla Maksa- widziałam je parę dni temu w Smyku i nie mogę o nich zapomnieć

Mam nadzieję, że jeszcze będą
Potem na 15.30 ginka, pewnie znowu mnie zważy

, ale tam pal licho, ciekawe jak tam moja szyjka... Jeśli szyjka będzie ok i dostanę od niej pozwolenie to jutro jedziemy z K do Holandii i wracamy we wtorek wieczorem.

Tylko że trzeba się będzie wieczorem spakować- wyboru nie mam wielkiego- wszystkie rzeczy w które się teraz mieszczę mogę zmieścić w jednej reklamówce

Dobrze że mam dużo butów i jak na razie wszystkie dobre, to mogę zaszaleć z nimi chociaż

Mam nadzieję, że K wcześnie wróci, to porobi też parę rzeczy do wyjazdu, bo ja zwyczajnie nie będę miałą siły i ochoty wszystkiego samodzielnie przygotować...
W sumie to wczoraj przeżyłam lekkie załamanie, bo wciągam dżinsy na gumce, które kupiłam na samym początku i co- ledwo mi przez tyłek przechodzą

Muszę kupić następne spodnie, bo w legginsach za kolano nie da się ciągle chodzić... Ale teraz to myślę nad jakimiś lnianymi spodniami w kilku kolorach- ciekawe, czy robią lniane rzeczy na gumce

Za to Maks dzisiaj znowu daje czadu- obudził mnie o 6

Kochany synek- już mnie trenuje do wczesnych pobudek
