
można jeszcze ? 
Werci czywiście, że mozna, zapraszam serdecznie
Marta - dziekuję za życzenia świąteczne
Madzia - dziękuję za życzenia urodzinowe

No to teraz forumki przygotujcie sie na dużo czytania

Mam nadzieję, że nie zaśniecie
Jak wiecie w Polsce bylismy od
2 do 7 kwietnia. Ponieważ przylecieliśmy późnym czwartkowym wieczorem, moje streszczenie zacznę od piatku

Zresztą czwartkowy wieczór w moim mieszkanku już Wam opisywałam
Piątek 3 kwietnia
Rano raniutko (po siódmej) poszliśmy na
badania krwi. Mama moja nas wypchała, bo oczywiście bardzo się przejęła, jak zobaczyła dwóch chudzielców. Ale wyniki z krwi nie są złe

Nie mam jeszcze wyniku jednego hormonu, ale reszta ok. Nie są wzorcowe te wyniki, kilka wartości w dolnych granicach normy, no ale ogólnie to i mama i ja jestem teraz spokojniejsza

Mój M. robił tylko morfologie i OB, ja troszke więcej badań - zapłacilismy 150 zł
Rankiem późniejszym (ok. dziewiątej) pojechaliśmy do
urzędu stanu cywilnego.
Przed wyjściem pytam mojego M. czy ma dowód, mówi że ma

W pierwszym pokoju, w którym bylismy pani poprosiła nas o dowody, no to ja wyciagam mój dowód, a mój M. wyjmuje prawo jazdy

Ehh faceci

Strasznie mi się dłuzyły te sekundy, kiedy szukał dowodu w portfelu - już myślałam, że go nie ma! Na szczęście miał

Oprócz dowodów potrzebny był też odpis aktu urodzenia M. - mój nie, bo ślub jest w tym samym mieście, w którym się urodziłam

Potem poszlismy do drugiego pokoju, gdzie była kasa, potem do trzeciego, gdzie spisywaliśmy taki jakby protokół. Pan urzednik pytał czy nie jesteśmy rodzenstwem, czy nie jesteśmy w innych związkach małżenskich i takie tam

No i oczywiście padło pytanie o
nazwisko po ślubie 
No i oczywiście i ja, i nasze dzieci bedziemy nosić nazwisko mojego przyszłego męża

Szkoda, że muszę się pożegnać ze swoim nazwiskiem, kiedyś chciałam miec dwuczłonowe, no ale M. ma nazwisko dośc podobne do mojego, więc dwuczłonowe nie bardzo ładnie by brzmiało.
Nie wiem czy zwróciłyście uwagę, ale kiedy wklejałam pierwszą stronę naszej księgi gości zostawiłam końcówki naszych nazwisk

Pięć ostatnich liter pozostanie bez zmian - choć tyle hehe
Jeszcze przed południem pojechaliśmy do centrum handlowego "Pogoria". Spedzilismy tam 2 godziny

Pierwszy raz bylismy w tym sklepie, bo przed naszym wylotem centrum bylo w budowie

Potem pojechaliśmy już do Zawiercia - miasta mojego M.
Po południu zaczęliśmy rozdawać
zaproszenia 
Najpierw wręczylismy zaproszenia rodzicom, dziadkom i siostrze M. - 3 zaproszenia w jednym domu

Potem pojechaliśmy do dwóch ciotek M. W domu jednej zostawilismy 3 zaproszenia (dla cioci i wujka i dwójki dorosłych dzieci, których nie zastaliśmy). W domu drugiej dalismy 2 zaproszenia (dla cioci i wujka i dorosłej córki). Powiem Wam ze obie te wizyty były jakieś dziwne.
Nikt nam nie powiedział, czy przyjdzie czy nie... Ani jedna osoba... Pytałam M. czy nie jest mu przykro, ale powiedział, że nie. Mnie by na pewno bylo na jego miejscu, bo to jego najbliższa, właściwie jedyna rodzina. Jedna z tych ciotek to żona brata taty, druga żona brata mamy. Wiecej rodzenstwa rodzice nie mieli.
Brat taty M. jest jego chrzestnym, ale pracuje za granicą i ta ciotka powiedziała, że nie wie czy on przyleci czy nie, że sami wiemy jak to jest...
W ogóle mielismy jeszcze jechac dac zaproszenie chrzestnej M. , ale on nie chciał. Ta jego chrzestna to jakaś daleka kuzynka jego mamy i M. mówi, ze ostatni raz ja widział na komunii swojej i nie chce do niej jechać. Zostawilismy więc zaproszenie i mama M. zawiezie.
No i tak wygladało zapraszanie rodzinki Miłosza.
Ehh naprawdę było mi wtedy smutno, ja to mam jakąś fajnieszą rodzinę...
Wczesnym wieczorkiem, o 19.00 M. był umówiony z kolegami na
siatke i ja pojechałam z nim. Mój M. miał pół roku przerwy od treningów i widać to bylo
Późnym wieczorkiem poszliśmy do koleżanki Miłosza, która mieszka po sąsiedzku

Ojj, jak ona się ucieszyła z zaproszenia na ślub i wesele, bardzo!
Bardzo późnym wieczorkiem wróciliśmy do domu Miłosza

Strasznie chciało nam się spać, no ale mieliśmy jeszcze posiedziec z jego rodzicami. Jak sie okazało, tata już spał, ale mama czekała z kolacją, torcikiem dla mnie i szampanem. Ten torcik to była niespodzianka i mimo, że nie lubie słodkiego, to było mi bardzo miło

I tak minął
piątek 
Chwilka przerwy i pisze dalej
