Macie racje, rodziny sie nie wybiera
Już opisuję kolejne dni
Sobota 4 kwietniaRano zaczęlismy się szykować do mnie

Do Będzina, mojego miasta, jechalismy autkiem

W połowie drogi pytam M. czy wziął akt chrztu i bierzmowania - nie, nie wziął, bo myślał, że wzięłam ja

Musieliśy sie wrócić

No ale właściwie bez nerwów

Zanim dojechalismy do mnie, pojechalismy na cmentarz... Chciałam iść do dziadziusia. Wprawdzie mama mi mówiła, że sami nie znajdziemy grobu, ale ja sie uparłam. Szukaliśmy bardzo długo, no ale nie znaleźliśmy.
Potem pojechaliśmy jeszcze do babci mojej, a potem przeszlismy się do cioci, która mieszka klatkę obok babci. Rozdaliśmy 2 kolejne zaproszenia

Babcia i ciocia (siostra mojej mamy) strasznie się ucieszyły na mój widok

Mówiły, żebysmy już nie wracali do Irlandii, bo tu jest nasze miejsce

Powiem Wam, że jak weszłam do mieszkania babci, to bardzo mi wzrok uciekał na boki, wiem że to głupie, ale szukałam wzrokiem dziadka

Troszke pogadałam z babcią i widziałam, że jest jej smutno. Babcia mi powiedziała, ze była z dziadkiem 58 lat!
Martwie sie troszke o nią, choc wiem że ma obie swoje córki blisko, a ciocia ja odwiedza nawet 3 razy dziennie.
A w ogóle babcia podarowała mi złoty łańcuszek
Po południu pojechaliśmy z
zaproszeniami do Sosnowca, razem z moim tatą

Najpierw jednak pojechaliśmy jeszcze raz na cmentarz, tata pokazał nam gdzie pochowali dziadziusia. Widziałam tabliczkę (nagrobka jeszcze nie ma), a mimo to nie mam tej świadomości, że dziadek nie żyje. Dla mnie on zyje nadal, tyle że go nie widzę...
W Sosnowcu odwiedzilismy 3 mieszkania: mojej drugiej babci, jednego brata taty i jednego kuzyna (syna tego brata

) Wszędzie było bardzo sympatycznie, miło, wesoło, po prostu fajnie

U babci zostawilismy też zaproszenie dla drugiego brata taty i dla jego córki, mojej kuzynki. Sami tak powiedzieli, zebysmy się nie fatygowali i zostawili dla nich zaproszenia u babci. Ogółem w Sosnowcu pozbyliśmy się 5 zaproszeń

W każdym mieszkaniu trochę posiedzieliśmy, no i zrobił sie wieczór

Tata pojechał po mamusię, a my z M. poszliśmy po bilety do kina
Wieczorkiem późnym, bo o 21.00 siedzielismy już w jednej z sal kinowych w Heliosie

W czwóreczkę, bo z moimi rodzicami ogladaliśmy "Kochaj i tancz"

Po kinie do domciu i spać - tak minęła sobota
