Agu-s jako tako rad jej nie dałam, a zaproponowałam pewne rozwiązania, do serca ich sobie nie wzięła. Natomiast ja wyłuskałam z zajęć pewne plusy i sobie radzę z brakiem metodycznego podejścia prowadzącej i tą samą muzyką co tydzień. Znajduję inne elementy, które zaczęły mnie bawić i czuję jak z zajęć na zajęcia moje ciało akceptuje nową, bardziej miękką formę ruchu.
A co u Mariki? Bo to jej wątek

Super, choć mnie czasem znużenie dopada. Powolutku zażegnujemy kryzys laktacjny. Piersi znowu się dostrajają do potrzeb Córki. Ona sama genialnie kupuje sobie miłość nowych cioć i wujków, a starych utwierdza w przekonaniu, że jest cudownie grzeczną dziewczynką.
Wczoraj poznała koleżankę z Pawła pracy i jej familię. Nie mogli się nią nacieszyć, a jej odpowiadała rola gwiazdy. Dzisiaj na 3 urodzinkach Pawła chrześnicy wprawiła w zdumienie wszystkich swoją pogodą ducha i spokojem. Wytrzymała na przyjęciu do końca i była, jak Aniołek.
Uwielbiam słuchać, jaka jest mądra, silna, dobrze rozwinięta, radosna i śliczna. Spijam to z ust mówiących

Sama zainteresowana odkryła niedawno, że ma nogi i, że można się turlać w kojcu, by dosięgnąć ulubionych grzechotek. Najlepszymi zabawkami są nogi właśnie, tudzież włosy mamusi. Nóżkami łapie kumpli z karuzelki wiszącej nad łóżkiem i serdecznie do nich zaciesza.
Dzisiaj natomiast podczas, gdy się z Pawłem przytulaliśmy wydała z siebie taki okrzyk radości, że nam serca urosły. Poczuliśmy całymi sobą, że ten mały Człowiek jest owocem naszej wzajemnej miłości.
O Jessssu, jaki miód............ lepko, aż się zrobiło od słodyczy.