Taaak "pajacyk" ja do dziś się w nazewnictwie gubię

Leuś i ja dziękuję. Super było, taka energia pozytywna to jest to!!!
Strach pisać w wątku cokolwiek, zwłaszcza, że jako wyrodna vel wredna, matka vel mamuśka piszę o ww porze nocy...
Ale co tam. U nas gites. Mała rośnie, śpi niewiele w ciągu dnia. Uczy się nowych rzeczy, a jak nie śpi to zamęcza matkę chęcią gadulcowania i bawienia się. Ciągnie mnie za włosy, ukochane przeze mnie długaśne kolczyki i cudnie się śmieje. Każdy dzień zaczynamy od szerokiego, szczerbatego uśmiechu, by skończyć go kąpielą, nieustającym karmieniem i irytacją z mojej strony, że ja już chcę odpocząć. Jednak każda godzina z dnia spędzona z moją córką uszlachetnia moje serce i moje alter ego, bo w środku dalej czuję się niczym nieskrępowaną wariatką.
Faktem jest, że nie daję sobie szansy na całkowite ocipienie dzięki pomocy męża. Dzielnie pilnuje Mariki, gdy ja skaczę na sali treningowej. Muszę się Wam pochwalić, że czynię to tak, jak sobie postanowiłam po 6h w tygodniu. Dodatkowo wraz z tą sobotą dojdzie mi taniec brzucha

Ot tak sobie wymarzyłam i tak też robię. A w niedługim czasie myślę o zrobieniu kursu na PFI PERSONAL TRAINER® Trzeba się kształcić, co nieeee

Czuję potrzebę rozwinięcia swoich możliwości.
Dzisiaj idziemy do Kina Bambina. Po kinie obiadek i tradycyjne skakanko. Wieczorkiem zabawy z córą, karmienie i odpoczynek. Hmmm.... nie jest źle na tym macierzyńskim

A cycki odkąd wrzuciłam im na looz dają radę i ciągną laktację, jak szalone. Mała dzielnie sobie z nimi radzi i choć ją butlą nieco wspomagam, to wcale zużycie sztucznego mleka nie wzrosło drastycznie. Ot, wylUzowałam i samo się ustabilizowało. Chyba potrzebowałam psychicznego odreagowania by zaskoczyć.