Tak butki się sprawdzają, ale naszukałam się ich jeszcze od zeszłego sezonu.
Spacer z koleżankami nie doszedł do skutku, bo latorośl jednej z nich walczy z wyrastaniem ząbków trzonowych i byli bardzo zmęczeni, po ciężkiej nocy. Ale, ale dzień nie był stracony, bo kupiłam płaszcz jesienny. Hmmm może nawet jesienno-zimowy. Jest w kolorze brązowego melanżu, przetykany złotą nitką. Śliczniusi. Szczerze powiedziawszy/ napisawszy

to nie on był moim numerem jeden, a inny w biało-czarną grubą jodełkę, ale... upatrzyłam sobie tamten 2 dni temu i tak długo się nad nim zastanawiałam, że jak po niego poszłam, to już tego, co trzeba rozmiaru nie było
Oczywiście do Galerii poszłyśmy z Mariką z kapciucha pokręconymi drogami, by się naoddychać świeżego powietrza i pohartować. Podczas gdy byłyśmy na zewnątrz Mała spała, jak anioł. Tylko 1 karmienie zaliczyłyśmy na przypadkowej ławce, przypadkowego podwórka, wśród drzew. Śmiejemy się z mężem, że ja jak cyganka w każdym kącie Szczecina cycki już wywalałam
W samym Centrum Handlowym Marika się rozbudziła i z wielkim przejęciem śledziła światełka i kolorowe wystawy. Większość czasu prowadziłam wózek tylko na tylnych kołach, dając jej możliwość podziwiania świata z lepszej perspektywy. A się nagadałyśmy na zakupach, ja do niej mówiłam, jak do pełnoprawnej przyjaciółki, konsultowałam się w sprawie płaszczy, a ona glużyła i się śmiała.
Miałyśmy okazję skorzystać z pokoju dla matki z dzieckiem. W sumie żadna rewelacja, ale można spokojnie przewinąć i usiąść do karmienia. Tak, czy inaczej wypad miał pomyślny finał, bo płaszcz wisi właśnie w przedpokoju.
A tak ogólnie u Małej jest super. Kiedyś, jak słuchałam od innych świeżo upieczonych rodziców, że dziecko co dzień umie coś innego, to się grzecznościowo uśmiechałam, ale nie bardzo umiałam ich zrozumieć. Tymczasem nasza Panna każdego ranka prezentuje nową mimikę i galerię dźwięków.
2 dni temu odkryła, że ma 2 rączki i, że można je składać razem, plątać paluszki, wkładać jedną piąstkę w drugą. Zatem żadne tam zabawki, a właśnie jej rączki są teraz najbardziej fascynujące. Widać, że odziedziczyła wyobraźnię po mamusi. Zdolne dziecko
Najzabawniejsza była dziś rano. Od wczoraj bowiem śpi w śpiworku z rękawkami, bo spod kołderki wyłaziła jakoś pokrętnie i marzła. Śpiworek jest taki na zaś, więc jest zdecydowanie większy od Mariki. Rano, po karmieniu miała ochotę na zabawę z nowo odkrytym zjawiskiem, czyli własnymi paluszkami, ale... rękawki zasłaniały całą dłoń. Machała tymi nieproporcjonalnymi kondonikami na ręce, a paluszków nie widać. Hehehe trochę jak w kaftanie bezpieczeństwa. Bidulka zaczęła się irytować. Jak już się troszkę z niej pośmiałam (tak, wiem, wredna jestem) to odpięłam jej te rękawki. Ach, jaka była radość do następnego karmienia.