Cześć po intensywnym weekendzie. Oj bardzo intensywnym. Pod znakiem spotkań po latach i bardzo rodzinnym

Pogoda nas rozpieściła, no może poza wczorajszym deszczem. Jednak sobota wynagrodziła mokre nosy poprzednich dni...
_______________________________________
Przegoniłam przy sobocie moją rodzinkę z koleżanką po parku, lesie i tak 5 godzin, aż się chłodno zaczęło robić, a moi bliscy dostali podkrążonych oczu z głodu

Taka bestia ze mnie.
Wczoraj spacerek miał być krótki, a złożyło się, że w te pędy uciekaliśmy do Galerii, bo zbierało się na potężny deszcz. Ale co tam. My z cukru nie jesteśmy, a Marikę folią przykryliśmy i przeżyliśmy "nawałnicę".
W sobotę moja córka poznała wujków z mojej klasy szkoły średniej. Mieliśmy mini spotkanko z ludźmi z technikum. Małe, bowiem z dziewczyn klasowych stawiłam się tylko ja, a prócz mnie z klasy było moich 3 kolegów. Jeden z nich też przyszedł z pierworodnym, choć nieco starszym od Mariki.
Moje dziecko u mojego kumpla odkryło coś, co pływa w akwarium. Oczka robiła do rybek, jak 5 złotych. Taka potworka ciekawska

Żona mojego kolegi z klasy pracująca jako pedagog i opiekująca się dziećmi o specjalnych potrzebach, chcąc nie chcąc przeanalizowała Małą pod względem rozwoju. Ot takie jej zboczenie zawodowe. Ocena natomiast była bardzo przyjemna. Marika rozwija się nad wyraz prawidłowo i szybko. Co nas bardzo ucieszyło. Skradła serce wszystkich wujków i czynnie uczestniczyła w spotkaniu od czasu, do czasu ciągnąc maminego cycucha.
W niedzielę, jako że przy sobocie nam się nie udało, poszliśmy do Instytutu Pampersa. Zobaczyliśmy kolejkę i zawróciliśmy w kierunku dowolnym, byle w niej nie stać. Tyle się naoglądałam giga krzeseł i mega kubków

Może za rok, jak Marika będzie więcej kumać, to motywacja do czekania będzie większa.
Dzisiaj siedzimy w domku, przynajmniej na razie. Pogoda dziś nie nastraja optymistycznie. Zrobiłyśmy sobie leniwy poranek i gniłyśmy w łóżku ciumkając na przemian brodawki do bez mała 13 godzinki.
Buziaki dla cioć
