Tetus dzieki za troske
eh ten Nowy Rok....
dochodze do siebie jeszcze po zabawach sylwestrowo-noworocznych...
jakos nie chce mi sie tego roku zaczynac,

niby to rok mojego slubu i powinnam sie cieszyc ale tez wielkich zmian i chyba tylko Wam potrafie sie przyznac ze troche sie boje.

Stary rok byl dla mnie sielankowy i nie chce mi sie wchodzic w ten Nowy "pelen wyzwan i przygod"
Mam jakas depreche, znowu
pierwszy raz od pieciu lat spedzilismy Sylwestra i Nowy Rok oddzielnie, niby bawilam sie dobrze ale bylo mi smutno
potem wstajac zachwiana zbilam lustro w lazience, siedem lat nieszczescia

(niby nie jestem przesadna

)
i jakos tak nic sie nie klei, z tymi biletami dla gosci tez nie bardzo wyszlo, znaczy drogo, znajomy znajomego nadal sie do assowa, wyslalismy juz zaproszenia i kazdy kto pewien wyjazdu bookowal dzis na gwalt bilety bo drozaly w mgnieniu oka.
no i te postanowienia noworoczne...wlasnie szukam pracy tzn siedze nad ofertami ale jakos ciezko mi wyslac c.v. nie wiem co sie ze mna dzieje
no i juz mi blizej niz dalej do
30 co jest straaaasznie ale strasznie dolujace

co by tu jeszcze Wam ponarzekac, chce pieska takiego jak ma Szajo albo spaniela jako braciszka dla naszego Larssona, bo mu smutno samemu ale tesciowa sie nie zgadza bynajmniej poki sie nie wprowadze do mojego A.(A. jest w pracy czasem do pozna i jego mama bierze Larssa na spacer i obiadek ale ma tez swoje dwa wielkie psiory Labladora i Springera i czterem wielkim poprostu nie da rady)
no to narazie tyle... powiedziala co wiedziala
