Co do atrakcji - też nie za bardzo jestem za nimi. I mam podobne zdanie do mgielki to wesele, a nie karnawal w Rio. Myślę, że to czasami przerost formy nad treścią, żeby było oryginalnie, żeby zaskoczyć gości, zeby sie nikt nie nudził etc. A w końcu to sam fakt zawarcia małżeństwa jest najważniejszy a reszta to dodatek. I oczywiście nie uważam, że w takim razie można zaprosić gości do stodoły dac flaki i wódkę z wanny, ale jestem zwolenniczka umiaru. Szczudlarze, ogniomistrzowie, fajerwerki to jak dla mnie za wiele. Barmani nawet fajny pomysł, ale jak czytam te ceny, to jednak nie dla mnie. Tę kasę wolałabym przeznaczyć jednak na cos innego. Poza tym nie wiem, czy bym chciała by to bar był główną atrakcją wieczoru. Za lampionami tez nie jestem - po pierwsze robi się to juz po prostu nudne, ale co najważniejsze zasmieca pola, łąki i lasy. O możliwości wzniecenia pożaru nie wspominając, więc jak dla mnie sa rzeczy ważne i ważniejsze. Poza tym z kim nie rozmawiam, to stwierdza, że na weselu najważniejsze jest dobre jedzenie i jego duża ilość oraz wódka

I choc bysmy mialy tysiąc atrakcji, a żarcie będzie do d...y to będą to głównie pamiętać, bo tak to jest, że te gorsze rzeczy najszybciej się zapamiętuje...
Co do dyskusji nad psiakami. Juz dzisiaj się zastanawiam co zrobimy z naszym slodziakiem, ale na pewno ani ja ani TŻ nie będziemy jechać i jej wyprowadzać, ale rozumiem, że każdy robi jak uważa. Za hotelami dla zwierząt nie jestem, bo to dla nich duzy stres, ale wiem, że niektórzy naprawdę nie mają co z nimi zrobić np. w wakacje, więc nie ma wyjścia. Najgorzej jak się czyta o psach porzuconych w lasach przywiązanych do drzewa, udusiłabym jakbym dorwała takiego "właściciela", ale to tak poza tematem.
Zostawianie gości na wlasnym weselu tez mi się średnio podoba i my nigdzie nie będzięmy się wybierać. Poza tym ten czas tak szybko leci, że byloby mi szkoda, gdyby coś mnie ominęło - muszę wiedzieć co się dzieje
