Marta będę wdzięczna twqojemu mężowi za przepis. Nie mogłam pisać wcześniej bo D. kręcił mi się po pokoju i (po raz kolejny) mógłby wyczaić niespodziankę jaką mu szykuje. A teraz go nie ma w domku wiec mogę klikać dowoli.
Wczoraj mieliśmy bardzo owocny dzień. Otóż pojechaliśmy do hurtowni z rzeczami dziecięcymi. Niestety nie kupiliśmy głównego celu wyprawy, czyli łóżeczka (nie było juz na stanie, a to które stało było lekko uszkodzone) ale doszliśmy w końcu do jakiegoś porozumienia i kompromisu...uf, było bardzo gorąco

Ale za to zakupiliśmy (co też było w planie):
*materac gryczano-kokosowy (na której stronie najpierw powinien spać dzieciaczek?),
*ochraniacz na łóżeczko w różowe słonie i pościel, która była do niego w kąplecie.
*prześcieradła z frotty - szt.2,
*okrycie kąpielowe- szt. 2,
*pokrowiec z froty na przewijak - szt.1,
*ceratka pod materac,
*pieluchy flanelowe, kolorowe - szt. 3,
*kocyk (podobny do kocyka Niny ...Marta wybacz ale nie mogłam się oprzeć

),
*rożek
*wanienka (w kolorze blue

),
*jedna, najmniejsza butelka z Aventu,
*szczotka, a własciwie szczotki do butelek i chyba też smoczka
* smoczek uspokajający,
*szczotka z naturalnego włosia do masowania główki niemowlęcia,
*zestaw do maniciuru

oczywiście dla niemowląt,
* termometr do wody (to może wydaje się wam zbędne ale jak dla mnie woda jest ciepła to dla mojego męża jest bardzo gorąca, wiec napoczątku wolę mieść pewność, że nie poparzę niuni),
* husteczki do pupy w plastykowym opakowaniu Nivei,
*termoopakowanie pojedyńcze
oraz piłka pluszowa jako pierwsza zabawka taty i córci

A łóżeczko jest zamówione i powinno być w ciągu dwóch tygodni.
Wiecie co niby każda rzecz wydaje się niedroga, bo w granicach 15-20 zł ale rachunek i tak bez łóżeczka wyszedł nam bardzo "ciekawy"
Oglądaliśmy też wózki i przekonałam męża do mojego typu wózka. Narazie pojazdu nie kupujemu ale misiek już wie o co i dlaczego mi o to chodzi. A poza tym wózek który tam stał funkcjonalnie mu się spodobał (czy widziałyście mężczyznę narzekającego na kolor wózka ?

).
'Jestem już znacznie spokojniejsza, że lista rzeczy wyprawkowych nam się zmniejszyła, a do D. dotarło, że zsumowane tzw. pierdoły też potrafią nieźle szarpnąć kieszeń.