Eciu - jesteś bardzo kochana! Wyobraźcie sobie, że Ecia do mnie zasmsowała i jutro o 19 spotykamy się u mnie w mieszkaniu

Bardzo się cieszę, że będę się mogła trochę rozluźnić (ostatnio moje życie to jak jazda po muldach) - ludzie w pracy nie są źli (jutro o 15:00 nawet na integracyjne piwo idziemy, ale jeszcze czuję się z nimi nieswojo. Ale co się dziwić - dopiero 2 dni minęły.
Co do internetu w mieszkaniu to jestem połączona (jak za starych dobrych czasów) z numerem dostępowym tepsy przez modem, ale cała sprawa jest strasznie pogmatwana. Otóż jak tylko przyjechałam to z ciekawości podłączyłam do gniazdka aparat telefoniczny i okazało się, że jest sygnał i można dzwonić i odbierać połączenia. Zdziwiłam się trochę, bo mówili mi, że podłączanie będzie trwać 2 tygodnie, a tu już po 3 dniach telefon jest. No w każdym razie zadzwoniłam na błękitną linię, a tam okazało się, że mojego numeru telefonu jeszcze nie ma w ogóle zarejestrowanego i prawdopodobnie technik (który podłącza numery) jeszcze nie zakończył instalacji. I tak jest od poniedziałku. Także siedzę na numerze-widmo bez podpisanej umowy

Pewnie nawet rachunku za to nie zapłacę, bo na razie ten numer, który mam nie widnieje w spisie telekomunikacji. W sumie to nawet głupio, bo się obawiam czy z tego większa chryja nie wyjdzie, a jakbym podpisała umowę, to mogłabym od razu neostradę założyć. No ale najważniejsze, że jakiś dostęp mam

Na długi weekend wracam do domu, bo uznałam, że samotnie będzie mi tu siedzieć, a Przyszły teraz pracuje ostro, więc nie miałby nawet jak przyjechać.
Martini - sytuacja z guzkiem na szczęście faktycznie chyba skończy się dobrze, chociaż pewnie dobrze wiesz, że dopóki go po wycięciu nie zbadają wzdłuż i wszerz to nie ma pewności, że to nie nowotwór.. Biopsja to przecież tylko trochę komórek, a nie wszystkie...
Ale fajnie jest mieć znowu możliwość połączenia się ze światem

Aha - i z tych wszystkich stresów zgubiłam 2kg!
