Ewalina_Michał dobrze piszesz
z drugiej strony ktoś kto nie jest całkiem pewien ma jeszcze sporo czasu by się ewentualnie rozmyslić. W sumie lepiej wcześniej niż już po fakcie
co do roli żonki to wydaje mi sie, ze dam radę

teraz i tak dzielimy sie obowiazkami, prace mam (chociaz pieniążków wiecej by sie przydało) ... nie jest źle...będzie tak samo ...ale z innym nazwiskiem
Wczoraj tak rozmawiałam z M. i naszła mnie taka refleksja że jak teraz standardem jest że kupujemy gumeczki i dbamy by miec pod reka zabezpieczenie...tak kto wie czy moze rok po slubie zaczniemy mysleć ze w sumie jakby sie nam coś przytrafiło to niebyłoby źle, albo całkiem zaczniemy planować jakieś dziecię
to my tak samo -dbamy by było pod reka ale w przyszłym roku, po ślubie chcemy sie juz starać o dzidziusia:) jestem szczęśliwa, ze M CHCE mieć dziecko, nie przeraża go ten fakt

ja też chcę i to najważniejsze....
A jak to z waszymi facetami jest? tez tacy oporni na okazywanie uczuć?? jej bo mój M. to straaaasznie cięzki przypadek jest.
w czasie kiedy ja sie zajmowałam wydzwanianiem po salach, muzykantach i całej tej reszczecie M miał na głowie troche inne sprawy i raczej podchodził do tego obojętnie, cieszył sie ale ...tak jakos słabo

smuciło mie to i nie raz mówiłam,z ę jak nie chce to nie musimy sie pobierać, robiłam smutna minkę, a on mówił że chce.... teraz jest juz troszke inaczej - cieszy sie razem ze mnią i nawet sam gdzieniegdzie wydzwania
Maciek nie jest oporny na okazywanie uczuc co bardzoooo mnie cieszy bo ja jestem taka przylepa, przytulanka co jej terzeba powtarzac miliony razey że kocha, szanuje, i nigdy nie opusci:D:D co jakis czas powtarzamy "mamy sale"

i jest wielka radocha :0 jednym słowem cieszymy sie z małych i dużych rzeczy jak np pierwszy wspólny zakup - szafka do łazienki:) potem była pralka... dojdzie lodówka 9bo stara nam zyci nie daje..beznadziejna)


