jak tak sobie patrzę na otoczenie, które turla mi się po podłodze, to moje dzieci w domu biegają bez butów...
kapcie mają, owszem, ale nie specjalnie chcą nosić...
egzekwuję to tylko chyba jak są chore, żeby im stópki nie marzły...
naukę chodzenie też zaczęły nie obute - Ewa na polecenie fizjoterapeuty na bosaka, bo źle stopę ustawiała, Tyt w podwójnej skarpetce - ta na zewnątrz miała ABS...
nie wspomagałam, nie chodzikowałam, nie prowadzałam za ręce - jestem za leniwa...
jak zakumały od czego jest pchacz to sobie przy nim poszły...
wg mnie trza matce naturze zawierzyć...
pierwotni ludzi chodzili na boso, chodzików nie mieli...
cywilizacja jest dobra, ale jak człek jest zdrowy, to czasem warto spojrzeć ku źródłom...