Ja jeszcze wrócę do tej traumy poszpitalnej u dzieci. Moja obecnie 6 letnia córka,prawie 2 pierwsze miesiące spędziła w szpitalu na Unii i tam przeszłysmy istną gehennę. Miałam i mam nadzieję, że z tego pobytu nic nie pamięta, ale w miarę jak dziecko rosło zauważyłam duże opóźnienia w jej rozwoju. Tak wiem, każde dziecko rozwija się w swoim tempie, ale postanowiłam to sprawdzić. Tylko u nas nigdy nie postawiono diagnozy. Badali ją różni specjaliści: neurolodzy, psycholodzy, pedagodzy i logopedzi - wszystko ok, tylko dlaczego dziecko prawie 4 letnie robi dopiero to co 3 letnie? Odpuściłam wszystkich lekarzy z wyjątkiem logopedy. To, co jest teraz osiągnęliśmy dzięki naszej determinacji. Została tylko i aż duża wada wymowy. To przez nią musieliśmy zostawić Małą drugi rok w zerówce, a teraz boję się, że mi ją nie przyjmą z taką wadą do tej szkoły, którą będę chciała. Dodam, że nie ma najmniejszych problemów w kontaktach z rówieśnikami, jest lubiana (info od wychowawczyni), dogaduje się z dziećmi a "nauka" nie sprawia jej problemów i ma świetną pamięć.
Także jak najbardziej trzeba dziecko badać, ale co zrobić w przypadku braku diagnozy i zdań wszystkich lekarzy i rodziny: wyrośnie, ma czas?