W takim wypadku u mnie poskutkowało przekupstwo. Mało wychowawcze ale mam to w nosie.
Miała spróbować kawałek a dostanie np. ulubionego cukierka, mogła wypluć jeśli jej nie smakuje.
Tak odkryła że jednak niektóre rzeczy są dobre. Gdy coś ją odrzucało wracaliśmy z próbą za jakiś czas np. pół roku.
Nadal walczę z warzywami, bo z tej grupy to tylko surową marchewkę zje, gotowana jest już niedobra.
A żeby siebie uspokoić spisałam z każdej grupy co lubi jeść, i wyszło tego nawet sporo.
W przedszkolu zacznie jeść, bo inne dzieci będą jadły.
to jest bardzo powolny proces związany wg mnie nieodłącznie z dojrzewaniem dziecka...
Też mi się tak wydaje, sama do jogurtów dojrzewałam jakieś 11 lat