Mam nadzieję, że jeszcze nie wszyscy o nas zapomnieli i jeszcze czasem ktoś tu zajrzy.

Znów długo nie pisałam, bo znów głowa była zajęta zupełnie czym innym, no i nie chciałam nic pisać żeby nie zapeszyć. Ale sprawa w końcu się wyklarowała i chyba mogę się już wygadać.

No to od początku.
Od dłuższego czasu myśleliśmy o tym żeby wybudować dom. Dla mnie było to swego rodzaju priorytetem. Wystarczy, że powiem, że obecnie mieszkamy za blisko teściów.

Pewnie większość z was mój pęd do budowy w tej sytuacji rozumie. Ale ciągle była obawa, że nie podołamy finansowo, że rata kredytu nas wykończy itd. M. in. stąd też wynikała moja potrzeba powrotu do pracy, zawsze parę złotych w kieszeni byłoby więcej. Ale po konsultacji z doradcą kredytowym, po pewnym zweryfikowaniu naszych potrzeb i wymagań, po spotkaniu z architektem, doszliśmy do wniosku, że jednak damy radę.

I mój powrót do pracy nie jest niezbędny. I na kolejną dzidzię też możemy sobie pozwolić.
No i zaczynamy kompletowanie papierów, załatwianie pozwoleń... No i przytulanka bez większych ograniczeń

Jestem przeszczęśliwa. Mam nadzieję, że nic się nie sypnie, że nie będziemy musieli naszych planów zmienić, że uda nam się szybko załatwić kredyt i że jeszcze załapiemy się na ten program "Rodzina na swoim", bo to zawsze będzie parę stówek mniej do spłaty co miesiąc.
W środę mamy spotkanie z architektem na działce, ma ją obejrzeć, wypowiedzieć się co do naszego projektu. Mam nadzieję, że spotkanie będzie owocne.

Natomiast co do Julianki, to w ciągu paru ostatnich dni stała się mega kontaktowa. Bardzo nas zaczepia, naśladuje dźwięki przez nas wydawane, stała się też bardziej samodzielna, jeżeli można tak powiedzieć. Zawsze była kontaktowa i samodzielna, ale teraz jest to w większym stopniu, nie wiem jak to opisać, po prostu widać, że się zmienia, że rośnie. Jest zdecydowanie bardziej mobilna, cała podloga jest jej, mimo że jeszcze nie raczkuje, przemieszcza się na pupie, przekręca na boki. Zaczęła też już ewidentnie pokazywać swoje niezadowolenie, nie daj Boże zabrać jej zabawkę, którą się bawi, awanturuje się na całego.

Poza tym zaczęła się też domagać rzeczy, które na przykład są poza jej zasięgiem. I zaczęła się też do nas przytulać. Wcześniej przytulala się tylko jak była zmęczona, a teraz potrafi się przytulić tak sama z siebie, gdy na przykład trzymam ją na kolanach. Jest tak słodka, że mogłabym ją schrupać.

W każdym razie obecnie ma okres intensywnych zmian, z dnia na dzień widać, że jest coraz bardziej "dojrzała.