No ja aż sama jestem ciekawa jakie metody stosują rodzice...nie wyobrażam sobie zapanowania nad dzieckiem w takim właśnie wieku, wyegzekwowania posłuchu...widzę jak 2-latek próbuje, na ile może sobie pozwolić, podniesiony głos nie działa, pewnych rzeczy jeszcze do końca nie rozumie (np. że u babci na działce kwiatków nie wolno zrywać, a za płotem na łące już tak...), więc co?
Tych rodziców nie oceniam, bo nie mam pojęcia o wychowaniu dziecka, ani zbytnich doświadczeń, ale myślę, że najważniejsze, że rodzice zareagowali, wytłumaczyli, dziecko przeprosiło (wiadomo że w tym wieku to dla dziecka wyzwanie..., było znudzone, chciało tylko przykuć uwagę), no bo co jeszcze mogli zrobić? Zbić? A może po prostu wina leży w tym, że na co dzień dziecko jest bezustannie w centrum uwagi, mało bawi się samo, rodzice przy nim skaczą? Dlatego gdziekolwiek pójdą, nie może pogodzić się z jej brakiem i dlatego tak się zachowuje?
Krzyki i klapsy są dyskusyjne, zależny z jakim nasileniem i częstotliwością, są sytuacje, gdy bez tego może rzeczywiście si nie obędzie, ale na pewno nie należy nadużywać tego.
Nie żebym chciała tu wyrzucać swoje traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, nikt się nade mną nie znęcał, ale moja mama jest osobą nerwową i często dostawałam w tyłek, czasem i paskiem, krzyki to była norma...i powiem Ci że odbiło się to na mojej psychice...i niezależnie od tego jak bardzo ją kocham, wymazać tego co pamiętam się nie da.