No jestem.Miłoszek bawi się koło mnie na dywanie i ciekawe jak długo pozwoli mi tu coś popisać.
No to od początku.
w
niedzielę 13 sierpnia zapakowaliśmy się rano do auta i przyjechaliśmy do Koszalina. Tutaj spędziliśmy czas z dziadkami i z babcią i przenocowaliśmy, aby bnazbierac siłę na dalszą podróż. Dodam,że do Koszalina przywiózł nas tatuś (tzn mój mąż) i musiał niestety wracać do Szczecina, bo nie dostał tyle urlopu,żeby z nami podbijać Mazury.
14.08 z rana zapakowalismy babcię i siebie i pojechaliśmy do Starogardu Gdańskiego.Tam czekała na nas ciocia i wujek oraz moja kuzynka i kuzyn, czyli ciocia i wujek Miłoszka (dodam,że ta ciocia jest najmłodszą jego ciocią

) . Oczywiście radości było ogromnie wiele, spacerowaliśmy, odwiedziliśmy jeszcze jedną ciocię i kuzynkę.No i wieczorem siedzieliśmy dłuuuuugooooo.Ale Miłoszek zasnął normalnie o swojej porze.Grzeczny chłopczyk.Kupiliśmy mu łóżeczko turystyczne (niestety nie mam żadnego zdjęcia tego łóżeczka-tak jakoś wyszło

) i bardzo je polubił i traktuje jak swoje domowe.Dodatkowo nawet jest lepsze bo jest szersze,więc może w nim do woli sie kręcić, robic fikołki

i jeszcze bujac się,jak w hamaczku.Ma bowiem dodatkowy drugi poziom,zawieszany na brzegach łóżka i w związku z tym nie jest nieruchome.No i ma hamaczek. Oczywiście oczarował wszystkich, a jego ciocia Kasia nie odchodziła od niego ani na krok.Miłoszek nikogo się nie bał, z rąk Kasi nie schodził i cały czas się uśmiechał. Rano czekała nas dalsza część podróży.
15.08. - wtorek - wyruszylismy w trasę kierunek Kętrzyn,ale po drodze zatrzymaliśmy się w Bartoszycach u kolejnej naszej rodzinki. To było niesamowite spotkanie, ponieważ z tą rodziną nie widzieliśmy się całe 20 lat!! Zabrakło oczywiście czasu na wszystko,ale Miłoszek znowu oczarował rodzink.A u moich kuzynek na rękach czuł się jak ryba w wodzie!! Prawie na tych rękach zasnął. Długo przeżywałam to spotkanie po 20 latach i zaliczam je do cudownych przeżyc.
Po 3 godzinach wizyty w Bartoszycach wyjechaliśmy w końcu do Kętrzyna.Zajechaliśmy tam do siostry mojej mamy, czyli ciotecznej babci Miłoszka

Tam zatrrzymalismy się uż na 2 dni.
Z wtorku na środę i ze środy na czwartek spaliśmy u cioci w Kętrzynie. Tam pokazywał mojej cioci swoje umiejętności w siadaniu.


a w wolnej chwili babcia i ciocia wymyslały mu zwariowane zabawy np. plastikowym bucikiem,który akurat pasował na Miłosza nóżkę

W czwartek rano,po śniadanku
17.08 zapakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, oczywiście łóżko Miłkowe i pojechaliśmy do
Giżycka do moich dziadków,czyli pradziadków Miłosza.
Tutaj opalałem się na balkoniku u dziadków

bawiłem się swoim mostkiem, prezentowałem pradziadkom,jak należy się nim bawić

a na koniec zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie z pradziadkami:


jak mi dobrze


Oczywiście w Giżycku odwiedziłem jeszcze drugą prababcię i inne ciocie i wujków.Mamy tam trochę rodzinki.
Miłoszek był przecudowny podczas tych wizyt.Moja babci i dziadek stwierdzili,że nasz synus jest cudowny, grzeczny, w ogóle nie płacze, nie marudzi,a jak zasypia sam w tym fantastycznym swoim łóżeczku(same ochy i achy). Było nam ogromnie miło, a ja byłam dumna z naszego synusia, że pokaza się ze swojej najlepszej strony
wkelję na razie, bo nie chciałabym,żeby mi umknęło to co wkleiłam.za chwile ciąg dalszy.