Gosia wklej. Z chęcią poczytam.
Szczerze? To nie zależy mi teraz na karmieniu piersią. Na cycku wisi i wisi. Schodzi na to z godzina. A butla 15 minut i po sprawie.
Wiecie, gdybym była sama to by mi nie przeszkadzało, ale jest Natalka która moim zdaniem na tym traci i jej mi jest najbardziej szkoda.
Ona niby rozumie, że Dominik musi zjeść cycusia - sama czasami wpada na pomysł aby swoim cycusiem nakarmić lalki swoje, ale mimo wszystko im krótszy czas karmienia tym więcej możemy się wspólnie pobawić.
A poza tym coś Dominik z tego cycka zjadł i nadal je, więc co nie co z niego wyciągnie. A jak mleko się skończy to płakać nie będę.
Choć po wizycie u lekarza, gdy wyszło że tak mało przybrał to sobie popłakałam. Ale zaraz otrzeźwiałam bo najważniejsze, żeby brzuszek był pełen i teraz jak dojada butlą to widzę że i jest spokojniejszy i fajniejszy.
A z butlą tyle zamieszania nie ma. Najgorszy pierwszy raz się ogarnąć w tym temacie a potem to już luzik. Muszę tylko mały termos zakupić na zaś co by gorącą wodę lać.
Dziś byłam z Dominikiem na pobraniu krwi. Wpadam do labka a tam oczywiście cała chmara ludzi, więc grzecznie pytam kto teraz wchodzi. Na to po chwili ciszy odzywa się stara babka która nie wygląda na zadowoloną. No to pytam czy mogłabym wejść przed nią bo dziecko 2miesięczne na głodniaka jest. Na co babka niechetnie odpowiada że tak. Oj niezadowolona była

Ale to już mamy załatwione.
Na poniedziałek zarejestrowałam Dominika do chirurga dziecięcego żeby zobaczył ten pępek. Zwolniło się akurat miejsce a tak to terminy dopiero na sierpień... Tylko będę musiała się naszukać tej rejestracji bo jest gdzieś w piwnicy. Cholera wie gdzie.
No i pozostanie tylko Natalka z podcięciem tego wędzidełka - podjęzykowego i wargowego, ale z tym jeszcze chwilę poczekam aż Dominik będzie całkiem na butli bo jak dostanie narkozę to pewnie na noc będzie musiała zostać w szpitalu a tu muszę być z nią.
Od dziś w Biedronie kreda do mazania po chodniku - zakupiłam Natalce 2 opakowania. Nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. No i fartuszek jakby chciała coś tworzyć w domu.