Dziś w końcu miałyśmy ostatnie szczepienie. Nareszcie portfel trochę odetchnie

Nie na długo, ale zawsze coś.
Szczepiłyśmy dziś Prenevarem, udało się aby Natalka nie zasnęła w samochodzie a dopiero w domu ale i tak jest marudząca strasznie.
Pytałam się co z gadaniem Natalki, bo ona praktycznie nic nie gada po polsku tylko "eeeeeeeeee, łeeeeeeeeeeee". No zdarzy jej się mówić mamamama, ale ciężko coś takiego przychodzi. Wg lekarki Natalka jest po prostu leniwa w tej kwestii bo wszystko słyszy, rozumie i widać że kuma i kombinuje... Mamy czekać do 2 urodzin, jak wtedy nic nie ruszy z gadaniem to wtedy będzie logopeda. A teraz mamy po prostu jak najczęściej zmuszać ją do gadania... No tak - a co my do tej pory robimy? No nic, poczekamy.
Co poza tym? Raz lepiej, raz gorzej. Mdłości, ból cycków, czasami ból albo ciągnięcie jajników czy czegoś tam przy gwałtownym wstawaniu - czyli norma.
Lecimy z czasem, muszę sprawdzić kiedy zaczęłam robić zdjęcie brzucha z Natalką. Ale czas leci! Kurcze... Tym razem już nie ma takiego rozczulania się nad ciążą jak to przy Natalce było... Nie ma zbytnio na to czasu. Fakt, że przechodzi się bardziej lajcikowo. Trochę mi tego szkoda, ale cóż zrobić.