Dzisiaj Natalka zrobiła mi ładną histerię w domu

Na szczęście - w domu... Kręci sie, kręci - nie wie co ze sobą zrobić i nagle stanęła przed bramką na schodach i ryk! Łzy wielkie, jakby nie wiadomo co się stało. Podchodzę do niej i pytam co się stało, chce przytulić a ona nie. No to otwieram bramkę i mówię że idziemy na górę spać. Ona bierze mnie za rękę i prowadzi na kanapę, sama znów podchodzi do bramki, zamyka ją, dalej przed nią stoi i ryczy. Sytuacja się powtarza jeszcze 2 razy, w końcu zainteresowałam ją układanką z misia

Nie wiem co jej było, nigdy się tak nie zachowuje, ale zaraz się ubrałyśmy i poszłyśmy na spacer. Natalka obeszła pół osiedla, ładnie chodzi za rączkę, chociaż jeszcze puszcza się i chce lecieć sama ale zachowuje się grzecznie. Jak spotkałam sąsiadkę i się z nią zagadałam kilka minut to stała grzecznie i czekała. Po powrocie do domu poszła grzecznie na górę, przebrałam ją, minuta i śpi

Tak to ja lubię

Ale coś czuję że ja zaczynam się gorzej czuć... Kurcze, znów mi się wnętrzności przekręcają... Oby jak najszybciej minęło...