Hello,
dzisiaj mam nastrój niewiele lepszy od wczorajszego- dno dno dno.
Olucha, ja się w ogóle nie przejmuje tym, że nie jadę

Chciałam pojechać, ale liczyłam się z tym że zostanę, więc jest luzik

W końcu są rzeczy ważne i ważniejsze, a Maks zalicza się do tych najważniejszych i jest wśród nich zdecydowanym liderem

Tak w ogóle Olucha to może ty będziesz w stanie mi odpowiedzieć... Bo mam taka sytuację. 2 lata temu sprzedałam auto. Zapłaciłam ubezpieczenie oc za 11 dni czasu odstępu między datą upłynięcia dotychczasowego ubezpieczenia a datą sprzedaży auta. PZU ciągle mi wysyłało jakieś ponaglenia do opłaty, którą ja już uiściłam, próbowałam sprawę wyjaśniać przez infolinię, w końcy poszłam do inspektoratu głównego i złożyłam pismo u naczelnika szczecińskiego datowane na 13.08.2008, z prośbą o anulowanie moich rzekomych zobowiązań wobec
PZU. Od tamtego czasu nie dostałam żadnego ponaglenia czy wezwania do zapłaty i nagle wczoraj dzwoni do mnie facet z windykacji i pyta o wszystko.Moje pytanie brzmi- czy jeśli strona, w tym przypadku PZU, w ogóle nie ustosunkowała się do pisma które złożyłam, to czy mają jakiekolwiek podstawy do dalszego ządania opłaty? Nie ma jakiegoś przedziału czasu, w którym powinni się ustosunkować a po upływie tego terminu żądania drugiej strony zostają wyjaśnione? Pytam, bo muszę wiedzieć jak dziś z tym facetem gadać...Ja rozumiem że zalegałam z opłatą, ale sorry, uiściłam co trzeba było, a oni ode mnie chcą ściagnąć kwotę, którą już mają, ale mają syf i nie widzą tych przelewów...
Narzekać nie będę, bo klawiatura się zbuntuje

W dodatku wkurza mnie K ostatnio, no mam ochotę go poćwiartować...Wczoraj siedzimy, oglądamy film a ten mi nagle przełącza na inny kanał, bo ten film co oglądamy już widzieliśmy a temtego nei widzieliśmy i nam początek ucieknie. Problem w tym że w ogóle nie ustalił ze mną zmiany tego kanału, i na dodatek ja nie chciałam tamtego filmu oglądać, bo mnie w ogóle filmy z serii Taxi nie interesują... Grrrrrr, jak sie zbuntowałam to się obraził, czubek.

A ja nie jestem w nastroju do wyciągania ręki na zgodę i chodzimy tacy nafukani na siebie...Cóż, bywają też gorsze dni... Tylko dlaczego akurat wtedy występują, gdy wszystko inne też mi się trochę "wali"...
