Zazdroszczę Wam że już po, choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę że straszna pustka zagości w moim życiu jak już będzie po: nie będzie co załatwiać, czego pilnować, szukać, organizować...

Już w sumie pierwszy raz odczułam takie minimalne coś: kiedy odebrałam suknię od krawcowej, zachciało mi się płakać i powiedziałam do mamy: "kurcze tyle było frajdy z wybieraniem, mierzeniem, oglądaniem, a teraz to już się skończyło, nigdy nie wróci i tak mi jakoś smutno"
A co dopiero będzie z całym weselem

Dzisiaj wybieraliśmy menu na sali i kiedy weszliśmy poczułam mega dreszcz- tak bardzo ta sala mi się podoba

będziemy mieć okrągłe stoły i w ogóle wszystko układa się po mojej myśli, ale nagle ogarnęło mnie jakieś przerażenie, kiedy tak stałam na środku parkietu...
Ale zobaczyłam szczęście w oczach PMa- chyba jeszcze podczas organizacji całego wesela czegoś takiego nie wiedziałam, kiedy wypowiadał słowa: "Piękna jest ta nasza sala"

Ja zdradziłam mu swoje obawy a on tylko przytulił i powiedział po prostu:"Wszystko będzie dobrze, zboczysz" i dla tak prostych słów i pięknych chwil chciała bym całe życie organizować wesele
