Jagódka, a ja jak wstanę jestem wesoła. Jednak zanim wstanę, (czyli jak mam wstać) to mi się nie chceeeeee.
W sumie kładę się też szczęśliwa, bo wtedy dziecko już śpi, a ja zazwyczaj jestem po treningu i masażu stóp w SPA foot.
Tylko ten środek dnia, kiedy robi się szaro, ciemno i tak nijak i samo wstawanieeee :ziewa: gdzie za oknem buro i ponuro.
Zatem mnie też ta diabelna chandra nie omija

Tylko na raty ją przeżywam

Anusia, na widok wypatrującej mnie Mariki spazmów ze śmiechu się popłakałam.
Jesteśmy po spacerku i obiadku. Zaraz frygam poskakać i kolejny dzień chyli się ku końcowi... Oooo kolejna atrakcja. Marika narąbała i będę zmieniać pieluchę. Niech żyje świat, w kolorze brąz.
BTW. Jak my obiad jedliśmy, to Marika piła sama z butli, po cyckowaniu. Więcej się bawiła, niż wypiła i w efekcie wylewała na siebie, ale, ale nie ingeruję. Niech się dziecko samodzielności uczy.