Ewelinko,ja widze ze Ty samotna jestes.....taki DonKichot....przykre.
ja nie uzywam słowa "nigdy" i 'zawsze"...czesto mozna hipotetycznie zakładac pewne sytuacje-do momentu kiedy nas nie dotkną....
życie weryfikuje wszystko.
Ja mysle ze Ewelina ma swiadomosc powagi sytuacji,oraz zachowywania nieraz po świnsku męza....ale realia w którcy zyje,zalozenie ze "to mój mąż"(wiecie oco mi chodzi?)itp..blokują pewne kroki.Jest jeszcze jedna strona medalu-dotej pory było Tobie dane w zasadzie samej prowadzic dom,wychowywac dziecko-teraz kiedy we trójke macie sie zmierzyc z realiami-mąz ma miekką dupe.Wybacz ,ze pisze prosto z mostu(a wiesz ze zawsze tak pisze

) ale zamiast biadolic i pierdzielic o tym jak nam bedzie zle-trzeba sie ruszyc...puszukac(jesli nadal chce pracowac za granicą)innego pracodawcy,moze pomyslec o własnym biznesie tutaj(co jest wg mnie jedyną rzeczą która jest w stanie uratowac Wasze małżenstwo),niewiem...o czymklowiek!!!
Słoiczki,kaszki itp to tylko wierzchołek góry lodowej...Są pewne rzeczy na których rzeczywiscie mozna oszczesdzic...ale wtedy się siada z kubkiem herbaty,i sie o tym gada...!!!!!!Ze mozna zrobic to albo tamto,ze mozna np zamiast słoiczka "złocistych jablek" co dzien za 3łz kupic 1kg na tydzien,ze mozna pic piwko w wekend tylko ..wiesz -podaje przykłady pierwsze z brzegu...
ale nie reprezentowac postawe roszczeniowo-zaczepną-jak Twój S.