My po fałszywym alarmie. Z Adim też taki miałam na kilka dni przed

O 3 w nocy obudził mnie skurcz i myśl, że muszę siku. Zanim zdążyłam się podnieść, poczułam, e coś mi leci, wyskoczyłam z łóżka i już leciało po nogach. Wskoczyłam do wanny, leciało i leciało, ale zorientowałam się, że to chyba mocz

Bo parcie na pęcherz ustępowało, aczkolwiek to leciało samo i wpadłam w lekką panikę... Ale myślę, położę się. Po10 min musiałam znów lecieć, tym razem wypróżnienie. Obudziłam męża, porozmawialiśmy, położyłam się i zorientowałam się, że mam takie lekkie skurcze, bardziej twardnienia brzucha połączone z lekkim bólem, patrząc na zegarek, były co 4 minuty. Poleżeliśmy tak z 2 min i zdecydowaliśmy, że jedziemy do szpitala sprawdzić.
Ale fałszywy alarm - stan wód ok, nic się nie sączy, więc to musiał być mocz. Ktg jakiś większych skurczy nie zarejestrowało, tylko te ćwiczące. Rozwarcia specjalnego też nie ma, na palec. Lekarz mówił, że zazwyczaj zatrzymują pacjentki na 2 dni na obserwacji, ale wypisałam się i wróciliśmy do domu, skoro wszystko ok.
Po powrocie podczas oddawania moczu zauważyłam trochę krwi, ale to chyba normalne po badaniu na tym etapie,prawda, dość porządnie mi ginekolog szyjkę ponaciągała, że tak powiem. W środę mam swojego gina.