Nikola katuje książkę o Franklinie któremu rodzi się siostrzyczka i on idzie do mamy i dzidziusia do szpitala, więc i ona na takie odwiedziny liczy.
Szczerze nie przyszło mi do głowy, że to może być jakieś zagrożenie. Bo przecież Amelia i tak zetknie się z przedszkolnymi zarazkami, więc nie widzę różnicy czy będzie to miało miejsce w domu czy w szpitalu. Bardziej zastanawiałam się, czy w ogóle dziecko wpuszczą do szpitala z uwagi na zdrowie 3latki.
Bardziej przeraża mnie ilość dorosłych przewijających się w salach. Jak leżałam z Nikolą do dziewczyny która była ze mną na sali co chwila przychodzili różni dziwni ludzie, zasmarkani, zakichani itd. itp.
Zresztą jak widać, za granicą jakoś nie ma z tym problemu. No ale dopasuję się pewnie do zasad szpitala. W końcu nie planuję leżeć tam miesiąc
