Powiem Wam, że ja zawsze marzyłam o dwójce dzieci. Urodziłam Olę i tak naprawdę pierwsze 3 lata to był jakiś koszmar, w wielkim skrócie - pierwsze 2 miesiące praktycznie ciągle płakała. Spała 5-6h na dobę, a jak nie spała - ryczała. Kiedy miała 2 miesiące nagle zrobiła się sina, poleciała jej piana z buzi i dostała bezdechu - spędziliśmy 3 dni na oddziale kardiologii, oczywiście wtedy również ciągle płakała

Spała po 2-3h na DOBĘ!!! W szpitalu każdy tylko pytał, czemu to dziecko nie śpi i ciągle płacze i nikt mi nie pomógł, a ja przez całą noc podskakiwałam z nią po pokoju, żeby tylko przestała płakać

W końcu mój lekarz rodzinny, kiedy wpadłam do niej zaryczana od razu powiedziała - nietolerancja laktozy. Dostałyśmy Nutramigen i przez 3 miesiące był spokój. Kiedy Ola skończyła 5 miesięcy i przyszedł pierwszy ząbek - każdy ząb to 3 tygodnie gorączek, ryku i usypiania na rękach. Trwało to do 1,5 roku. W międzyczasie trafiłam z nią na 8 dni na oddział zakaźny i raz otarliśmy się o szpital . Nie mówiąc już o tym, że Ola była strasznym niejadkiem i z tym walczyłam do 3 roku życia ;/
Później zaczęły się problemy z zasypianiem - zasypiała mi przez 3h !!! i spała całe... pół godziny. Później znowu ryk i bujanie się z nią do 4-5 rano... Tak wyglądało moje życie mniej więcej do 2,5 lat.Spałam po 3-max 4 godziny na dobę, często nie miałam nawet możliwości pójść pod prysznic...

Dzisiaj jest już ok, choć Ola usypia tylko ze mną ( co mi w sumie nie przeszkadza, bo trwa to usypianie bardzo krótko i lubię ją usypiać ), ale nadal budzi się w nocy i lądujemy już później razem w łóżku. Dodatkowo trafił mi się "egzemplarz" aż nadto wrażliwy i muszę bardzo uważać, bo wyłapuje każde wahania mojego nastroju; a jako, że nerwów przez ostatnie lata mi nie brakowało - często płakałam więc ukradkiem w poduszkę żeby Ola mnie nie zauważyła, ale ona i tak to wyczuwała, zaraz do mnie przychodziła ryczała razem ze mną

Bratowa we wtorek urodziła drugą córeczkę. Myślałam, że jak zobaczę małą, to znowu dopadnie mnie dół, że ja drugiego dziecka mieć nie będę. Jednak jak zobaczyłam tego małego szkraba, to stwierdziłam, że nie chcę już tego przechodzić

Tych nocnych scen płaczu, martwienia się, czy nie ma za zimno, albo za ciepło; czy chce jeść, a może ma kolki...
Wiem, że gdyby moje pierwsze dziecko było w miarę spokojne, to nie miałabym oporów, a tak - boję się, że przy drugim dziecku, które z zachowania byłoby podobne do Oli - wylądowałabym najzwyczajniej w świecie w wariatkowie ;/ Także pozostaje mi być Mamą jedynaczki, już się z tym pogodziłam...