Elcik mi od zawsze powtarzano ze nie urodze naturalnie...wiec moj maz dobrze o tym wiedzial

kiedys jak bylam mlodsza musialam nosic ze soba kartke z wypisana iloscia antybiotykow jaka 3ba mi podac w razie gdy zlamie reke (rana otwarta) , beda mi wyrywali zeba czy najzwyklejsze zabiegi czy operacje...
moja doktorka mowila ze operacja w przyszlosci mnie NAPEWNO nie ominie...
jakies 10 lat temu zabronili mi wykonywac duzego wysilku fizycznego...nawet na w-fie w szkole nie moglam cwiczyc...kilka lat temu kartke kazali mi wyrzucic bo mowili ze tego juz sie nie stosuje...
rok temu dowiedzialam sie ze nie nazywa sie mojej "wady" NIEDOMYKALNOSC ZASTAWKI TROJDZIELNEJ (jak to mowili przez 20 lat)
tylko wypadajacy platek zastawki...i ze nie mozna tego nazwac do konca "wada" serce tylko jakims tam defektem....zyciu mojemu nie zagraza...
jeszcze bedac w grudniu na kontroli mowilam kardiologowi o tym ze jestem w ciazy zrobil mi usg, ekg i powiedzial zebym zapisala sie jeszcze przed porodem zeby mogl mnie znow zbadac i ewentuanie wtedy da mi zaswiadczenie o cesarce( nigdy w zyciu nie myslalam o porodzie naturalnym!!)
a tu prosze wpadam sobie wczoraj do niego mowie ze po zaswiadczenie a ona sie mnie pyta czy chce rodzic naturalnie...ja mowie ze w sumie czemu nie..to on mowi ze zacheca zebym sprobowala, oni beda mnie monitorowac i wrazie jak cos sie wydarzy to napewno szybko zadzialaja z cesarka...zrobil mi usg mowi ze wszystko pieknie i zyczy szybkiego porodu

(dal mi wybor moglam poprosic o zaswiadczeniem dalby mi je od reki...)
czuje wewnetrznie ze chcialabym sprobowac...ale naprawde bardzo sie boje

wiem c.i p.a jestem
