25 dni do finału
[/size][/color]
nie wkleiłam wczoraj fotek ponieważ żadna przesyłka z allegro na wczoraj nie dotarła. wielka szkoda no ale mam cichutka nadzieje że dziś jednak coś przyjdzie.
wczoraj tez był termin potwierdzeń przez gości. oczywiście nie wszyscy dali znać mimo i ż na zaproszeniu była podana data i numer telefonu. no cóż. szkoda. w takim razie my zaczęliśmy dzwonić. w efekcie sporo osób odmówiło ale też cześć była takich co potwierdzili. w efekcie na tą chwilę na liście osób mamy 89 osób potwierdzonych i jeszcze 14 niewiadomych. z tego maksymalnie wychodzi gości 103 osoby. i co powiem - hihi powiem że odetchnęłam z ulga ponieważ obawiałam się tej liczby 134 osób zaproszonych która potem przerodziła sie w 140 osób. cały czas powtarzałam że jakby zeszło tak do 100 to byłoby super. no i wygląda na to że sie udalo

poza tym wczorajsza sprawa niby została wyjaśniona ale w taki sposób że niestety ja zaliczyłam wczoraj długi samotny spacer i generalnie rozmawiamy ze soba tylko jesli to konieczne. cóż - jeśli M. nie zrozumie że nawet w kłótni trzeba siebie szanować to ten zwiazek nie ma dlugiej przyszłości. Dlatego sie zacielam i jesli nie przeprosi to nie mamy o czym gadać. na razie męska duma króluje. trudno.
a ja.... nie wiem może tez z tego wszystkiego zaczęłam chorować od wczoraj. gardło, węzły chłonne, gorączka. cięzko mi było sie z łóżka dziś zwlec ale udało sie

nie biore żadnych leków mając nadzieję że samo mi przejdzie.
wogóle to miałam fajny sen...śnilo mi się że miałam dziecko. lubie te sny bo potem tak milo mnie nastrajają na cały dzien. dziecko było maleńkie ale śliczne...musiałam je nakarmić. czułam że mam dużo pokarmu w piersiach ale bałam sie przystawić dziecko. zaczelam więc odciagac laktatorem powoli żeby sprawdzić czy karmienie boli...okazało sie że nie boli

potem juz normalnie karmilam dzidzie a to uczucie towarzyszace temu zadaniu było niesamowite. to taka jakby więź.... sama nie wiem jak to opisać. tak czy inaczej macierzyństwo w oim snie bardzo m isie spodobało
sen o tyle fajny że wreszcie nie śnil mi się ślub
